Książkę „Behind Closed Doors”, autorstwa Aliny Reyes, mieliśmy już okazję nieco poznać, czytając poprzednią recenzję. I chociaż była to recenzja gry, poświęconej kobietom i ich fantazjom, to śmiało można przewidzieć, co znajduje się w części, przeznaczonej dla mężczyzn.

Interaktywnych książek erotycznych nie znajdziemy zbyt wiele. I nie są one najwyższych lotów. W zasadzie to mam wrażenie, że są to bardzo słabe paragrafówki. Każdej z osobna czegoś brakuje. Zdaję sobie sprawę z tego, że paragrafówki o innym tle fabularnym też miewają mankamenty. Jednak są to raczej niewielkie „usterki” czy nawet drobiazgi. W tym przypadku gra została tak naprawdę obdarta z jej podstawowej funkcji: wyboru!

Na pewno niektórzy zastanawiają się, jak to jest możliwe. Niestety, tym razem z całą pewnością autorce udało się pominąć tak istotną kwestię. Przygodę zaczynamy w cyrku, gdzie podążamy tropem pewnej kobiety. Wchodzimy do jednego z pomieszczeń cyrkowych, gdzie panuje mrok. Od tego momentu będziemy wybierać różne drzwi, które będą nas kierowały do krótkich historii erotycznych z naszym udziałem. No właśnie, nadużyłem słowa „wybór”. Tak naprawdę, równie dobrze możemy rzucić monetą. Jak mamy się wczuć w przygodę i dokonać interesującego dla nas wyboru z pikantnym wątkiem erotycznym, gdy natrafiamy na końcu tekstu na coś takiego: „DOOR 9 or DOOR 11”? Drzwi wybieramy na oślep. Erotyczne przygody w większości budzą niesmak, niż pożądanie. Każdy z nas ma jakieś fantazje. Małe, kosmate myśli, których żar i ciekawość można by zaspokoić przy pomocy dobrej historii. Skazując się na ślepy los, możemy tylko wszystko zepsuć. Cichy wielbiciel Panien Młodych może trafić na Wdowę, a miłośniczka Spidermana na Batmana (tak, sprawdziłem ten fragment o Batmanie w żeńskiej części – boki zrywać).

Tak się złożyło, że i same historie nie porywają. Są zdecydowanie za krótkie. Erotyka to subtelność. Gdy zostanie potraktowana w sposób obcesowy i „na odczepnego”, staje się w zasadzie suchym faktem. Czytając erotykę, oczekuję długich opisów chwil, które rozbudzą moja wyobraźnię, zaprzęgną mój mózg do kreatywnego myślenia. Nic takiego się nie działo, ale za to w kilku przypadkach naprawdę się uśmiałem.

Podsumowując: erotyczna paragrafówka – tak, w takim wykonaniu – nie. Aczkolwiek muszę przyznać, że raz musiałem trochę zmusić umysł do abstrakcyjnego myślenia, gdy w rozdziale „The Dog”, byłem psem…