Przyszła pora na drugą grę z serii interaktywnych komiksów, wydanych w Polsce przez FoxGames. Za pierwszym razem sięgnąłem po lekką i zabawną grę „Rycerze”, tym razem postawiłem na coś poważniejszego i wybrałem „Cztery Śledztwa Sherlocka Holmesa”. Książka nie jest tego samego autorstwa co pierwszy komiks. Ciężko jest mi w ogóle powiedzieć, kto ten komiks napisał. Przeglądając okładkę dowiemy się tylko, że oryginalnym wydawcą jest Makaka Editions, a scenariusz i ilustracje zrobił ktoś, kto podpisuje się jako Ced.

Okładka komiksu prezentuje się miło dla oka, aczkolwiek nie przedstawia niczego szczególnego. Utrzymana w ciemnych kolorach, z przewagą brązu, ukazuje przechadzającą się parę znanych nam detektywów: Sherlocka Holmesa i doktora Watsona. Z tyłu z kolei możemy zobaczyć trzy niewielkie grafiki, pokazujące jak poprawnie grać i poruszać się po książce. O reszcie całej mechaniki dowiemy się już bezpośrednio z treści gry.

Jak informuje nas sam tytuł, do rozwikłania będą cztery śledztwa. W pierwszej chwili liczba ta wydała mi się niewielka i bałem się, że zbyt szybko przeczytam paragrafówkę. Nic bardziej mylnego. Szybko okazało się, że każde ze śledztw trzeba gruntownie przeprowadzić i nie można pominąć żadnego szczegółu. Jestem wręcz pewien, że nikt z was nie rozwiąże wszystkich spraw za pierwszym podejściem. Mnie na przykład za pierwszym razem nie udało się rozwiązać żadnej. To było poniżające. Po kolei jednak.

Komiks zaczyna się krótką scenką, w której doktor Watson, próbuje przekonać Sherlocka do tego, by ten powierzył mu jakieś śledztwo. Gdy się to w końcu udaje, przechodzimy do pierwszej sprawy, którą przyjdzie nam rozwiązać (bądź nie) jako Watson. Tutaj też zaczyna się cała interaktywna zabawa. Podobnie, jak to miało miejsce w przypadku „Rycerzy”, bardzo istotne jest zwracanie bacznej uwagi na wszystkie scenki. Może się na nich kryć dużo szczegółów, które mogą nam pomóc w rozwiązaniu sprawy. Dodatkowo będziemy musieli zbierać przyciski maszyny do pisania, które są poukrywane i porozsiewane w najróżniejszych miejscach całej przygody. Pierwsza zagadka jest zarazem pewnym wprowadzeniem w całą grę. Nauczymy się przemieszczać po paragrafach, przeszukiwać pomieszczenia i łączyć fakty w celu wyciągnięcia logicznych wniosków. Nie lekceważcie jednak sprawy! Może i jest to dopiero początek, jednak bez tego nie uda się wam ukończyć z sukcesem całej książki.

Wspomnę tutaj o pewnym błędzie, który pojawił się w polskim wydaniu. Jak zapewne sami zwrócicie uwagę, na jednej z pierwszych stron nie znalazł się numer paragrafu, do którego trzeba przejść. Wydawca jednak zauważył ten błąd i nalepił nam w tym miejscu przezroczystą folię z numerem. Nie ma to jak szybka i skuteczna errata.

Jak będzie się wam wydawało, że wiecie już wszystko i możecie przejść do rozwiązania pierwszej sprawy, przeniesiecie się do specjalnego paragrafu, gdzie będą podane różne możliwości jej rozwiązania i przypisane im numery. Wybieracie wtedy to, co według was jest prawdą i zapisujecie sobie ten numer na kartce. Potrzebne to będzie na końcowym etapie gry. Na obecną chwilę nie dowiecie się czy mieliście rację. Musicie wykazać się cierpliwością i przejść wszystkie śledztwa.

Tutaj następuje zmiana mechaniki gry. Teraz możecie dowolnie wybierać, w jakiej kolejności będziecie prowadzić sprawy. Ponadto pojawia się możliwość wybrania, którą postać będziemy odgrywać! Oj tak, tak. Możemy wcielić się zarówno w doktora Watsona, jak i sławnego Holmesa. Oczywiście, niesie to ze sobą pewne ważne konsekwencje. Po pierwsze każdy z nich ma inną, dodatkową specjalność. Pan doktor, w związku z tym, że jest lekarzem, może dokonywać oględzin pacjentów czy zwłok i wyciągać na tej podstawie pewne wnioski. Z kolei sławny detektyw może posługiwać się swoją niesamowitą zdolnością dedukcji, co z punktu mechaniki pozwala przejść do specjalnego paragrafu, który nieco ułatwia nam wyciąganie wniosków przez zadanie sobie kilku kluczowych pytań. Drugą z różnic jest to, że podczas przesłuchań Watson może zadań świadkowi cztery pytania, a Sherlock tylko trzy. Różnica w postaciach i sposobie grania nimi, naturalnie pociąga za sobą konsekwencje innego stopnia trudności paragrafówki. Grając Sherlockiem Holmesem, ten stopień będzie wyższy. Ja, będąc pewnym siebie, postanowiłem właśnie zagrać detektywem podczas rozwiązywania pozostałych spraw. Jak już napisałem, gorzko się rozczarowałem, gdy okazało się, że nie udało mi się rozwiązać żadnej ze spraw. Niech to was oczywiście nie zniechęca. Spróbujcie, jeżeli jesteście pewni swojej zdolności dedukcji.

Rozwikłując każdą ze spraw, zapisujecie na swojej karcie numer, który odpowiada rozwiązaniu, jakie wybraliście. Później te numery posłużą wam do zamknięcia całej przygody z książki. Co ciekawe, na końcu dowiecie się, czy poprawnie rozwiązaliście zagadki, czy nie, jednak bez zdradzania jakie były poprawne rozwiązania. Dzięki takiemu podejściu możecie śmiało kilka razy zagrać w paragrafówkę, bez obawy, że wszystko już wiecie. Poza tym wspomniany mechanizm, pozwalający zagrać również drugim detektywem, poprowadzi was przez zagadki z zupełnie innej perspektywy. To daje nam kilka przejść komiksu z równie dobrą zabawą co za pierwszym razem. Jeżeli już uznacie, że rozerwaliście się wystarczająco, możecie spojrzeć na sam koniec książki, do „Zeszytu Rozwiązań”, gdzie od początku do końca przedstawiony jest tok myślowy, ukazujący prawidłowe rozwiązania. Jak sam autor zaznacza w tym miejscu, nie zaglądajcie do niego po pierwszym przeczytaniu komiksu, jeżeli nie wszystko zrobiliście poprawnie. Nie ma sensu psuć sobie zabawy. Wciąż możecie spróbować kolejny raz, baczniej zwracając uwagę na szczegóły lub grając drugą postacią.

To jeszcze nie koniec całej mechaniki zawartej w komiksie. Jest jej tutaj sporo, ale w żaden sposób nie można odczuć, że jest jej za dużo. Wszystkie zastosowane przez autora zabiegi jedynie pomagają i wydaje się, że bez nich nie udałoby się stworzyć tak dobrej gry. I tak, możemy znaleźć podczas przygody pewne informacje, które będą oznaczane terminem „Różowa Koperta”. Jak można się domyślać, jest to odpowiednik numerowania informacji, jaki mieliśmy w przypadku „Pajęczej Sieci” lub „Tajemnego Oblicza Świata”. Podczas przygody natkniemy się również na kilka zagadek, które będziemy musieli rozwiązać, jak zawsze wykazując się logicznym myśleniem. Nie będą one jakoś specjalnie trudne, więc każdy powinien sobie z nimi poradzić. Na pewno dużo trudniej będzie rozwiązać same śledztwa.

Czy paragrafówka „Cztery Śledztwa Sherlocka Holmesa” to naprawdę tak dobry komiks kryminalny? Zdecydowanie tak. Muszę to przyznać, pomimo tego, że za pierwszym razem kompletnie mi nie wyszło. Kryminalne historie są bardzo dobrze opisane, świadków i podejrzanych jest zawsze kilkoro i naprawdę czasami ciężko wskazać winnego. Pozostawione ślady oraz zeznania świadków zwykle nie dają jednoznacznych odpowiedzi. Miejsca zbrodni trzeba naprawdę skrupulatnie przeszukać i dopiero, zbierając wszystko w całość, da się postawić jakąś hipotezę. Zanim podejmiemy decyzję, musimy upewnić się, że znamy czas, motyw oraz narzędzie zbrodni. Ze swojej strony mogę podpowiedzieć, że warto zadawać przesłuchiwanym takie pytania, które przybliżają nas do poznania właśnie tych trzech rzeczy. No, ale wiadomo, ja jestem mądry po fakcie.

Komiks jest ciekawy, dobrze napisany i naprawdę pochłania na godziny. Pytanie czy zawiera wady? Zawiera przede wszystkim dwa błędy: kadr 129, zamiast odnosić do 285, powinien kierować do 258, zaś kadr 202 powinien sugerować powrót do 48. Co poza tym? Pewnie niektórzy z was będą podważać logiczność śledztw lub konsekwencje niektórych działań. Ja przynajmniej po swojej porażce próbowałem tak robić. Nie zapomnijcie jednak spróbować zagrać przynajmniej kilka razy i dać sobie szansę na poprawną dedukcję. No i pamiętajcie: „Gdy odrzucisz to, co niemożliwe, wszystko pozostałe, choćby najbardziej nieprawdopodobne, musi być prawdą”.