Dziś chciałbym napisać kilka słów o grze pod tytułem „Kręte Drogi”. Paragrafówka wpadła w moje ręce dwa razy. Pierwszy raz na inauguracyjnym (i jak na razie jedynym) zlocie fanów gier paragrafowych, który odbył się w Krakowie w roku 2015. Wtedy grupa, znana z serwisu rolegames.tk, przekazała zgromadzonym kilka egzemplarzy wydrukowanej wersji. Nie byli oni autorami, ale przygotowali druk gry, która do tej pory dostępna była tylko w Internecie.

Drugi raz gra zawitała na moją skrzynkę mailową wraz z dwoma innymi od samego autora. I tak postanowiłem wziąć na warsztat „Kręte Drogi”, które zostały napisane najwcześniej. Postanowiłem czytać gry w kolejności pisania, co pozwoli mi również sprawdzić, jak zmieniał się styl i warsztat pisarski autora oraz jak pomysły ewoluowały w jego głowie.

Nie będę oceniał wydania papierowego, ponieważ nie wiem w jakim stopniu autor uczestniczył w jego przygotowaniu. Toteż pozwolę sobie pominąć te kilka zdań na temat okładki, składu i formy. Skupię się natomiast na samej treści, która zasługuje na uznanie już od pierwszego paragrafu. Zazwyczaj na tym etapie odnoszę się do historii, w jaką wprowadza nas książka i do tego, co jest naszym celem. Tak przynajmniej jest przy większości paragrafówek. W tym wypadku nie da się zdefiniować, co tak naprawdę jest naszym celem. „Kręte Drogi” to zbiór zdarzeń, małych przygód, które odbywają się w ramach pewnego, zdefiniowanego przez autora świata. W pierwszym paragrafie dowiadujemy się, że na wschodnich terenach Imperium pojawia się zagrożenie i my, jako jeden z mistrzów Zakonu Obrońców Światła, musimy coś na to poradzić. Sytuacja wydawałaby się jasna, gdyby nie fakt, że to tylko wstęp. Naprawdę. W dalszej części pojawią się inne wydarzenia i przygody, dające efekt długiej gry.

Czytając książkę, przychodziła mi na myśl seria Choose Your Own Adventure i zawarty w niej element różnorodności. Z tą różnicą, że tutaj mamy dużo lepsze wykonanie. We wspomnianym CYOA, zazwyczaj było około stu paragrafów, połączonych często nielogicznymi elementami przyczynowo-skutkowymi, w dodatku bardzo krótkich. „Kręte Drogi” z kolei, swoją różnorodność upakowały w 69 paragrafów, o absolutnie zadowalającej długości. A co najistotniejsze, przejścia między nimi są spójne i logiczne. Można by było zarzucić grze, że posiada mało wyborów. W zasadzie każda strona kończy się dwoma możliwymi decyzjami do podjęcia. Jednak to, gdzie nas mogą one pokierować, wynika z naprawdę znaczących zmian fabularnych. W labiryntówkach często wybór sprowadza się do tego czy pójdziemy korytarzem w lewo i bez przeszkód dotrzemy do komnaty, czy może pójdziemy w prawo i po drodze, zabijając trolla, dotrzemy do komnaty. W takich grach paragrafów mamy mnóstwo, wyborów również pełno, jednak zwroty akcji są często ograniczone lub wręcz fikcyjne. W omawianej grze, która jest ciekawym przykładem fabularnej paragrafówki, każdy wybór kieruje nas na inny tor przygody. Czytając taką książkę po raz kolejny, ma się nie mniejszą frajdę, jak za pierwszym razem.

Nie mogę pominąć pozytywnych uwag co do stylu i języka, jakim gra została napisana. W opisach miejsc i zdarzeń autor starał się zawrzeć bardzo dużo szczegółów, które pozwoliłyby czytelnikowi na dokładniejsze wyobrażenie sytuacji. Nie boi się używać przymiotników i rozbudowanych konstrukcji. Dla mnie, jako fana gier książkowych, wypada to naprawdę dobrze. Paragrafy nie składają się z krótki „ktoś, gdzieś, coś”, ale dokładnie opisują postać, która w konkretnym miejscu i okolicznościach, działa tak, a nie inaczej.

Podsumowując, gra „Kręte Drogi” w pełni zasługuje na dobrą ocenę. Jej kompozycja jest spójna, język bogaty i zrozumiały. Świat i opisane historie, choć często proste i oparte na standardowych schematach, przedstawione są ciekawie i wciągają. Czytając paragrafówkę, szybko przekonacie się, że wasze wybory i toczące się wydarzenia, to prawdziwe „kręte drogi”.