Ponownie sięgnąłem po książkę z serii Choose Your Own Adventure. Sam nie wiem, z czego to wynikało z tego, że miałem ochotę na delikatną lekturę czy raczej lenistwo pchnęło mnie po krótką opowieść. Tak czy inaczej, stało się i przeszedłem grę uczciwie kilka razy. Przypomniałem sobie, czemu nie przepadam za całą serią i dlaczego, mimo wszystko, sięgam po te książki.

Pierwsze wydanie tej gry było dwudziestym czwartym tomem serii. Firma Chooseco, wznawiając paragrafówki, nadała jej numer dziewiąty. Przypomnę, że reedycji zostały poddane jedynie utwory autorstwa R. A. Montgomerego, i rzeczywiście jest to jego dziewiąte dzieło. Cały układ książki nie odbiega stylistycznie od pozostałych, wcześniej wydanych i już recenzowanych paragrafówek. W zasadzie jedyna różnica polega na tym, że na tylnej stronie okładki nie znajdziemy sławnego diagramu ze strukturą gry. Czemu? Tego nie wiem, ale na pewno jest to krok w dobrą stronę. Po pierwsze nie odstrasza się potencjalnego czytelnika prostotą rozgrywki, a po drugie – gdy już się taki trafi – nie zdradza się rozgałęzień w grze. Przód okładki utrzymany jest w konwencji, charakterystycznej dla całej serii. Jak zawsze widnieje na niej sławny licznik ilości możliwych zakończeń, których w tym przypadku jest dwadzieścia osiem.

Przygodę, którą przyjdzie nam przeżyć, rozpoczynamy od krótkiego wstępu. Dowiadujemy się, że jesteśmy lekarzem, który zna się bardzo dobrze na różnego rodzaju tropikalnych chorobach. Mamy wyruszyć na ekspedycję po Amazonii. Nasze przybycie do Brazylii zostaje nieco opóźnione. Reszta ekipy nie czekała i wyruszyła wcześniej. I tu właśnie pojawia się problem. Otóż dociera do nas informacja o tym, że zaginęli gdzieś w amazońskiej dżungli. Teraz musimy ich odnaleźć. Wstęp przypomniał mi grę Beniamina Muszyńskiego – „Afrykański Świt”, tam również pojawia się motyw dżungli w Ameryce Południowej. Oczywiście, tamta gra nie była książką dla dzieci, przez co wydawała się o wiele ciekawsza. I wcale nie chodzi mi o to, że atrakcyjność opieram na treściach dla pełnoletnich. Po prostu konstrukcje językowe, opisy, sposób prowadzenia narracji i wydarzenia w grach dla dzieci są bardzo proste i ciężko im „porwać” dorosłego czytelnika.

Akcja paragrafówki rozgrywa się na dokładnie na tych samych zasadach, z jakimi mieliśmy do czynienia w poprzednich grach z serii. Wybieramy jedną z dwóch możliwości (tylko raz trafiłem na trzy opcje). Nie ma logicznych konsekwencji wyboru. Coś, co w danej chwili wydaje się nam rozsądne i odpowiednie, prowadzi często do szybkiego niepowodzenia. I odwrotnie, czasami bardzo szybko udaje nam się zakończyć pomyślnie grę, chociaż mocno igraliśmy ze śmiercią. Jest to jeden z elementów, jakich nie lubię w serii Choose Your Own Adventure.

Tym, co przyciąga mnie co jakiś czas do tych gier, jest na pewno tematyka. Przemierzanie dżungli amazońskiej potrafi pobudzić wyobraźnię. Niestety, w tego typu lekturach na tym się kończy. Sto czternaście stron, na których jest dwadzieścia osiem możliwych zakończeń, to stanowczo za mało, by sensownie poprowadzić przygodę. Wszystko się kończy, nim się zaczęło i zostaje jedynie myśl, co by było, gdyby wykorzystać ten pomysł i napisać własną grę…