Któż z nas nie chciałby zostać superbohaterem? Kto nie chciałby mieć supermocy i codziennie stawiać czoła złu tego świata… lub przynajmniej sobie polatać, trzymając zwiniętą w pięść, wyciągniętą rękę? Ja bym chciał. Chociaż głównie korzystałbym z supermocy do wydłużenia dnia o kilka godzin, żebym zdążył wszystko zrobić. Więc jak, ktoś chce? Jeżeli odpowiedź brzmi twierdząco, to szybko sięgnijcie po komiks interaktywny pod tytułem „Mystery”.

W zeszłym roku mieliśmy premierę czterech komiksów, w których to my mogliśmy decydować o tym, co się wydarzy. W grudniu zrecenzowałem ostatni tytuł, który miałem w swojej kolekcji i przyznam, że nie spodziewałem się tak szybkiego powrotu do tej formy paragrafówki. Na szczęście (moje i wszystkich fanów) wydawnictwo Fox Games, idzie cios za ciosem i 15 lutego wydało dwie kolejne pozycje komiksowe! Jedną z dopiero co wydanych pozycji jest wspomniany „Mystery”. W wielkim skrócie – komiks o superbohaterach.

Tak jak podobali mi się „Rycerze”, ze względu na swój humor, tak i ta gra przypadła mi od razu do gustu. Spędziłem przy niej dobrych kilka godzin, cały czas się uśmiechając. Następne zdanie powinno znaleźć się na końcu recenzji, ale umieszczę je tutaj. Spędziłem przy „Mystery” długie chwile, wypełnione solidną rozrywką. Piszę to zupełnie poważnie. I choć nigdy nie byłem i nie jestem fanem żadnego z superbohaterów i nie odróżniam, kto jest z uniwersum DC, a kto z Marvel, to  jednak sposób poprowadzenia przygody i humor, z jakim zostało to wszystko przedstawione spowodowały, że od dziś jestem fanem „Mystery”.

Autorem scenariusza gry jest znany nam już z poprzedniego komiksu o Sherlocku Holmesie Ced. Autorem ilustracji jest z kolei niejaki Stivo. Zasada pewnej anonimowości została zachowana także przy najnowszych komiksach. Okładka nie wyróżnia się, niestety, niczym szczególnym. Lubię kolorowe i wymowne grafiki, jednak ta nie prezentuje nic nadzwyczajnego, ot tajemniczy superbohater w czerwonej pelerynie na czarnym tle. Właśnie ta niezbyt interesująca okładka powodowała, że nie byłem przekonany czy zabierać się za czytanie właśnie tego komiksu. Z drugiej strony, pobudzała ciekawość. I jak to zazwyczaj bywa, wygrała ciekawość. Zgodnie z opisem z tyłu okładki, wstępujemy do organizacji zrzeszającej bohaterów. Jednak zanim staniemy się jej pełnoprawnym członkiem, musimy udowodnić, że jesteśmy najlepszym kandydatem. I takie jest właśnie nasze zadanie podczas przygody. Legion Walecznych, bo tak nazywa się organizacja, o której wspomniałem, potrzebuje pomocy. Uznali, że jest ich zbyt mało, by przeciwstawiać się złu i niegodziwości. Została ogłoszona rekrutacja, na którą zgłosiło się wielu chętnych. My jesteśmy jednym z kandydatów. Niestety jest tylko jedno miejsce (to trochę dziwne, potrzebują pomocy, ale zadowolą się jedną osobą), a chętnych wielu. Musimy udowodnić swoją użyteczność, wykonując różne zadania i zbierając punkty Wielkiej Klasy (WK).

Punkty WK są jednym ze współczynników, jakie charakteryzują naszą postać. Na początku posiadamy ich zero. Wraz z przebiegiem historii będziemy mogli je zdobywać lub tracić. Co każde sto punktów awansujemy na kolejny poziom i będziemy mogli dodać jeden punkt do wybranej cechy. A tych cech możemy mieć cztery. Jest to Latanie, Supersiła, Superzmysły i Góra Forsy. Jak sam komiks żartobliwie wyjaśnia, nikt przecież nie widział biednego superbohatera. Nie ma cechy, której nie warto rozwijać, jednak warto przyjąć którąś jako wiodącą, to nam znacznie ułatwi grę. Zazwyczaj sytuacje, na jakie napotkamy, wskazują kilka możliwości wyboru i często więcej niż jeden pozwoli nam wyjść z nich cało.

Początki nie będą łatwe i będziemy musieli sami szukać okazji do tego, by wykazać się i zdobyć nieco punktów WK. W grze mamy do dyspozycji mapę, która jest dla nas takim punktem wyjścia. Mamy na niej zaznaczone różne obszary miasta. Nie do wszystkich jednak mamy od razu dostęp. Często aby gdzieś pójść, musimy mieć osiągnięty konkretny poziom. Innym razem sama lokacja może być dostępna, ale nie wszystkie drogi będą przechodnie, z powodu, który opisałem wyżej. Jest to bardzo fajne rozwiązanie, które pozwala nam odwiedzać niektóre miejsca wielokrotnie, posuwając się w nich dalej, bądź odkrywając nowe elementy. Przy każdej lokalizacji (oraz w kilku innych miejscach w komiksie) umieszczone są kody QR, zdecydowanie polecam wam zeskanować je telefonem i przeczytać wskazówki, jakie się pod nimi kryją. Bardzo wam to ułatwi grę, a często też pomoże odkryć coś, czego moglibyście nie dostrzec. Podobnie jak w poprzednich komiksach, na niektórych kadrach są bardzo, ale to bardzo dobrze ukryte odnośniki do kolejnych.

Wspominałem o dobrym humorze, jaki zawarty jest w książce i pewnie zastanawiacie się gdzie on jest. Otóż jest wszędzie. Zaczynając od tego, że wiele zadań będzie bardzo humorystycznych, jak na przykład odzyskanie lodów porzeczkowych. Innym razem, podczas pewnych poszukiwań, możecie odkryć związaną Kobietę Fenek. Jak się okazuje niebędącą wcale w tarapatach, po prostu z jednym z bohaterów lubi takie zabawy. Mam nawet podejrzenie, że jest to nawiązanie do Kobiety Kot. Bohater, z którym się bawiła to Shadowdark, który nazywa się Brent Wells, co z kolei może być nawiązaniem do Batmana i Bruce’a Wayne’a. Różnych humorystycznych odniesień jest dużo więcej, nie chcę jednak nikomu psuć zabawy i wymieniać ich tutaj wszystkich. Mogę jeszcze podać jako ciekawostkę, że na jednym z kadrów, na ścianach znajduje się graffiti, przedstawiające pseudonimy autorów poprzednich komiksów i logo samego Makaka Editions, oryginalnego wydawcy komiksów interaktywnych.

Paragrafówka dostarcza nam różnego rodzaju łamigłówek i zagadek. Jest ich co prawda jedynie kilka, jednak są naprawdę dobrze zrobione i wymagają poświęcenia im kilku minut. Pochwalę się, że chyba pierwszy raz udało mi się rozwiązać trzy zagadki za pierwszym podejściem. Nie często mi się to zdarza. Szczególnego pecha miałem na przykład grając w „Sherlocka” (czy był to pech, to pewnie kwestia dyskusyjna, w końcu były to zagadki, a nie loteria).

Jako, że mamy do czynienia z komiksem, muszę odnieść się również do strony graficznej samych kadrów. To, że nie jestem specjalistą komiksowym, już wiemy. Niemniej jednak uważam, że są one trochę zbyt ubogie. Być może był to celowy zabieg, ale według mnie jest na nich bardzo mało szczegółów, a przez swoją kolorystykę wyglądają bardzo „płasko”. Jak do tej pory najlepiej pod tym względem wypada książka „Łzy Bogini Nuwy”. Nie jest to coś, przez co gra szczególnie traci w moich oczach, ale dla fanów komiksów z pewnością będzie to bardziej odczuwalne.

Na koniec kilka słów o samym zakończeniu, którego albo do końca nie zrozumiałem, albo jest kolejnym żartem. Gdy zakończymy już przygodę, jeden z ostatnich kadrów informuje nas, że aby dowiedzieć się, co się stało dalej, powinniśmy oczekiwać na tom trzeci. No właśnie, dlaczego trzeci, a nie drugi? Odpowiedzi jeszcze nie znam, może to kolejny żart? Warto zauważyć, że Makaka Editions wydał już trzy komiksy z tej serii, więc albo kupujemy i czytamy po francusku, albo zaczynamy lobbing w Fox Games, które jest odpowiedzialne za polskie wydanie (pssst, tak między nami, to polecam lobbing).