„Plaga” to kolejna paragrafówka Beniamina Muszyńskiego, która trafia w moje ręce. Dokładniej rzecz biorąc, to raczej trafiła ona na mój osobisty komputer, ponieważ nie ma jeszcze wydania książkowego, co już niebawem się zmieni. W omawianej wersji znalazło się, niestety, dużo błędów. Jestem jednak pewny, że uda się je wyeliminować, gdy tekst trafi do druku. Zanim zacząłem czytać, moją uwagę przyciągnęła okładka, przygotowana przez Arkadiusza Ostrycharza. Jest to bardzo ciekawy obraz. Na pierwszym planie widać postać, odwróconą do czytelnika plecami, trzymającą jabłko i idącą w głąb sceny. Porusza się ona zalaną przez wodę ulicą, po opuszczonym mieście, które zarosło zielenią. W oddali, między budynkami, widać rażące światło. Może wybuch? Może słońce? Skłaniałbym się do tej drugiej wersji. Mam wrażenie, że jest już „po tragedii”, na co może wskazywać owa bujna zieleń i fruwające nad miastem ptaki. Jedynym, niepasującym elementem, jest tytuł: „Plaga”. Czy aby na pewno?

Fabuła gry jest nieskomplikowana, a już na pewno taka wydaje się na początku. Wprowadzenie do książki zostało ujęte w formę pamiętnika. Jest to krótki wstęp, informujący nas o wcześniejszych wydarzeniach, którymi możemy kierować, dokonując wyborów. Bardzo trudno jest napisać o grze coś więcej, nie zdradzając czegokolwiek. Już po samym tytule możemy się wielu rzeczy domyśleć. Bohater znajdzie się w trudnej sytuacji na skutek wydarzeń, zaistniałych w jego otoczeniu i ma to bezpośredni związek z tytułową „plagą”.

Narracja prowadzona jest bardzo delikatnie. Można powiedzieć, że nawet zbyt spokojnie, jak na okoliczności i wydarzenia, które miały miejsce. Tak to wygląda od strony bohatera. Zachowanie spotykanych postaci jest zupełnie odmienne. Mamy tutaj przekrój reakcji, z jakimi możemy się zetknąć w sytuacjach kryzysowych. W świecie idealnym i w naszych głowach, wyobrażamy sobie, że gdyby stało się coś niedobrego, to pojawiłby się naturalny przywódca, który opanowałby sytuacje i nas poprowadził. Z kolei my wszyscy, grzecznie i z uśmiechem, bylibyśmy mu posłuszni. Jednak nie oszukujmy się. Z teorii, gdzie panuje spokój i rozsądek, wyłania się praktyka, zaakcentowana paniką i bezmyślnością. Między innymi ten problem stara się ukazać autor. Nie pozwólmy jednak zupełnie uśpić naszej czujności, ponieważ to nie wszystko, co przygotował dla nas Beniamin Muszyński.

Klasyczna już mechanika utworów Beniamina, została zastosowana i tutaj. Podczas rozgrywki zbieramy cenne informacje (owszem, czasami też bezużyteczne), które udostępniają nam niektóre możliwości wyboru. Tylko tyle i aż tyle.
Paragrafówka jest raczej krótka. Do dyspozycji mamy zaledwie siedemdziesiąt paragrafów, podczas których będziemy starali się podejmować decyzje, pozwalające na wybrnięcie z kłopotów. Owszem, nie jest to obszerny utwór, ale myślę, że właśnie taki był zamiar autora. Historia jest zwięzła i po jej ukończeniu nie odczuwa się, że wszystko przeleciało zbyt szybko i że autor na siłę przepychał nas dalej.

Dość ciekawą kwestię stanowi występująca tu nieliniowość. Trzeba przyznać, że gra posiada tak naprawdę tylko dwa zakończenia, z czego jedno pozwolę sobie nazwać „dobrym”, a drugie „złym”. Od razu zaznaczam, że jest to raczej symboliczne oznaczenie. Brak różnorodności wątków w książce, stanowi konsekwencję przeżywanej historii i jej finału. Generalnie, nie dało się tego inaczej ująć, jak tylko poprzez doprowadzenie czytelnika do konkretnego zakończenia. Po drodze ta nieliniowość jest odrobinę lepsza, jednak na przestrzeni siedemdziesięciu paragrafów nie da się jednocześnie opowiedzieć ciekawej historii i pozostawić wielu wyborów. Ostatecznie, biorąc pod uwagę specyfikę tematu, uważam nieliniowość książki za zadowalającą.

Podsumowując grę, należy podkreślić, że posiada ona drugi wymiar, którego nie opisałem. Tego musicie dowiedzieć się sami w trakcie jej przechodzenia. Muszę przyznać, że już podczas czytania coś mi nie pasowało, ale aż do samego końca udawało się Beniaminowi wyprowadzić mnie w pole.

Mimo wszystko, trudno wytłumaczyć okładkę gry. Z jednej strony widzimy opustoszały, odradzający się świat, z drugiej mamy tytuł „Plaga”. Ja tego nie czuję, ale każdy inaczej odbiera rzeczywistość. I w zasadzie łączy nas tylko to, że każdy z nas to sobie lepiej lub gorzej uroił.