Gry paragrafowe, książki interaktywne, paragrafówki… Bez względu na to, jakich słów użyjemy, zawsze przychodzą nam na myśl utwory – legendy. W Polsce, oczywiście, większość z nas pomyśli o „Dreszczu” lub „Wojowniku Autostrady”. Jednak, po rozszerzeniu obszaru poszukiwań na cały świat, fani paragrafówek przywołają z pamięci serię „Fighting Fantasy” i „Choose Your Own Adventure”.

Właśnie seria „Choose Your Own Adventure”, a dokładnie książka „The Abominable Snowman”, autorstwa R.A. Montgomery, jest przedmiotem tej recenzji. Pomimo tego, że paragrafówki z cyklu CYOA powstawały w zasadzie w tym samym czasie, co te z FF, to śmiało mogę powiedzieć, że są zupełnie inne. Dokładnie rzecz ujmując, CYOA zaczęto wydawać w roku 1979, a FF od 1982. „The Abominable Snowman” nie jest pierwszym tomem w ramach serii i został wydany tak samo, jak „The Warlock of Firetop Mountain”, w roku 1982. Można zatem pokusić się o porównanie tych utworów. Aczkolwiek, nie miałoby to większego sensu, ze względu na to, że jest to zupełnie inna kategoria gry.

Paragrafówka „The Abominable Snowman” to książka, skierowana do najmłodszych czytelników. W wielu recenzjach podawany jest wiek docelowego odbiorcy: 10-14 lat. W zupełności się z tym zgadzam, natomiast „Warlocka” umiejscowiłbym w grupie 14-20 lat. Jak wiele razy podkreślałem, nie oznacza to, że dorośli czytelnicy nie znajdą w takich książkach niczego dla siebie. Co prawda, odbiór tekstu daleki będzie od tego, czego mogą doświadczyć dzieci, ale wciąż pozostanie to dobrą rozrywką. Czytając wiele innych recenzji, dostępnych w Internecie, można wyciągnąć wnioski, że to właśnie dorosłe osoby sięgają po książki z tej serii. Są to przeważnie ludzie, którzy wychowali się na tych paragrafówkach i chcieli sobie przypomnieć dzieciństwo dzięki ponownej lekturze. Myślę, że w Polsce jest w ogóle mało osób, które miały styczność ze wspomniana serią.

Fabuła „The Abominable Snowman” jest nieskomplikowana. Nasz bohater, wraz ze swoim przyjacielem, postanawiają zbadać legendę o Yeti. W tym celu planują ekspedycję w góry (oczywiście Himalaje). Wkraczamy do akcji po tym, jak Carlos wyrusza na rozpoznanie i przepada. Od tej pory musimy podejmować różnego rodzaju decyzje, a pierwsza z nich dotyczy tego, czy wyruszamy na jego poszukiwanie. Tak jak to zazwyczaj bywa w książkach dla dzieci, mamy do czynienia z nieskomplikowaną fabułą i prostymi dialogami. Nacisk został położony na tak zwaną „przygodę” i wciąganie czytelnika w tekst, poprzez wykorzystanie wyjątkowej ciekawości, jaką posiadamy w młodym wieku. Nie jest to labiryntówka, jak książki z serii Fighting Fantasy, ale też nie jest to typowa opowieść interaktywna. Fabularnie najbardziej przypomina to, co reprezentują sobą, wydane w Polsce, gry z serii D&D. W „Warlock of the Firetop Mountain” bardzo często dostajemy opis mrocznego i pełnego niebezpieczeństwa świata. Każdy nasz wybór obarczony jest pewnym ryzykiem: czy to śmierci, czy utraty zdrowia. Z kolei „The Abominable Snowman” to lekka opowieść, która nie straszy czytelnika opisami, a ryzyko, związane z decyzjami, jest tak marginalne, że nie sposób go często nawet wyczuć.

Wybory, na jakie natrafiamy, nie są trudne i dalekie są od jakichkolwiek problemów moralnych. Nie byłoby to wielką stratą, gdyby nie fakt, że w zasadzie nie posiadają swojej logicznej ciągłości. Krótko mówiąc, są czystym mechanizmem, pozwalającym przejść grę, całkowicie pozbawionym konsekwencji. Nie raz, nie dwa zdarzyło się, że wybór paragrafu, do którego przechodziłem, nie był logicznie związany z treścią poprzedniego czy podjętą decyzją. I równie dobrze mógłby być on zamieniony miejscami z paragrafem docelowym, drogą, której nie wybrałem. Owszem, jest to gra dla dzieci, nie zawierająca trudnych problemów moralnych, ale czy to oznacza, że należało ją całkowicie i perfidnie obedrzeć z jakichkolwiek walorów edukacyjnych, stojących za prostym schematem problem – decyzja – konsekwencja? Przypomnę w tym miejscu grę „Pałac o Stu Bramach” Carla Frabettiego, gdzie do wymienionego trójstopniowego schematu dochodzi jeszcze analiza retrospektywna, czyli jawna odpowiedź, na pytanie: „Dlaczego?”. I to jest dopiero wartościowa książka – gra, która cieszy i uczy.

Przechodzenie paragrafów to jedyny element mechaniki książki. Brak rzutów kośćmi i arkusza statystyk postaci. Nieskomplikowana mechanika sprzyja akurat lepszemu odbiorowi paragrafówki. Warto jeszcze napisać kilka słów na temat trudności gry. Jak łatwo się domyśleć, poziom nie powinien być zbyt wysoki… i nie jest. Trzeba naprawdę mocno się nakombinować, by przegrać. Niektóre „przegrane” ciężko jest nawet zaklasyfikować inaczej niż alternatywne zakończenie. Książka dostarcza wielu możliwych zakończeń, ale nie oszukujmy się, że są one jakoś szczególnie wyszukane. Kilka wariacji możliwego zakończenia i tyle.

Podsumowując, warto powiedzieć o pewnej zalecie gry, która w zasadzie tyczy się tylko polskich czytelników. Mianowicie, dzięki temu, że gra jest prosta i skierowana do dzieci, to jest napisana prostym językiem. Uważam ją za bardzo dobrą książkę do nauki angielskiego. Jak do tej pory, jest to najlepsza pozycja czytelnicza, wprowadzająca nas w książki anglojęzyczne. Ten, kto zna język angielski i czytał „House of Hell”, wie, że nietrudno tam natrafić na fragment, który zmrozi nam krew w żyłach, niekoniecznie ze względu na opis, a na dobór nieznanego nam słownictwa.