Całkiem niedawno dotarło do mnie, że jeszcze nie napisałem recenzji książki z serii Samotny Wilk. Zupełnie nie wiem, jak mogło do tego dojść, szczególnie, że w wielu poprzednich recenzjach odwoływałem się do polskiego wydania. Jakiś czas temu postanowiłem udać się na Targi Fantastyki, odbywające się w Warszawie. Spotkałem tam reprezentację firmy Copernicus Corporation, która odpowiada za polskie wydanie Samotnego Wilka oraz innych książek z gatunku RPG, jak np. drugie wydanie „Dark Heresy”. No więc, po krótkiej rozmowie na temat gier paragrafowych i kolejnych wydań tomów Joe Devera, uzmysłowiłem sobie, że przecież nie napisałem ani jednej recenzji tych książek. Nie pozostało mi nic innego, jak naprawić ten karygodny błąd, co niniejszym czynię…

Jeżeli teraz napiszę, że seria Samotny Wilk to najbardziej rozpoznawana i lubiana gra paragrafowa na świecie, to prawdopodobnie zostanę oskarżony o to, że mówię tak praktycznie o każdej serii. To prawda, ale trudno powiedzieć inaczej, żeby nie skłamać. Książki Fighting Fantasy, Choose Your Own Adventure i Lone Wolf (Samotny Wilk), to klasa sama w sobie. Każde z nich zarezerwowały dla siebie specyficzną niszę i do dziś są wzorem do naśladowania.

Zanim przejdę do recenzji samej paragrafówki, poświęcę kilka słów polskiemu wydaniu. Kilka lat temu, a dokładnie w roku 2010, firma Copernicus Corporation opublikowała pierwszy tom pod tytułem: „Ucieczka Przed Mrokiem”. Chociaż nie była to pierwsza w historii publikacja zagranicznej paragrafówki w języku polskim, to jednak była to pierwsza publikacja na taką skalę (do tej pory wydano dziesięć tomów) w czasach, gdy świetność tego typu gier przeminęła w Polsce. Pamiętam, że cieszyłem się jak dziecko, gdy książka pojawiła się na rynku. Dziś dodatkowo wiem, że Copernicus Corporation wykazało się nie lada odwagą, nabywając licencję na grę i wydając ją wręcz w idealnej formie. W końcu paragrafówkowych fanów nie jest aż tak wielu.

Nie posiadam i nie posiadałem nigdy oryginalnej publikacji w języku angielskim, więc nie będę w stanie porównać z nią tego, co zaprezentowała nam polska firma. W Internecie można znaleźć grafiki okładek ze wszystkich wydań i reedycji gry. W polskim wydaniu mamy do czynienia z okładką autorstwa Alberto Del Lago. Jest to ta sama grafika, co w zagranicznej publikacji. Różnicą, niestety na niekorzyść rodzimego wydania, jest kolorystyka. To, co w angielskiej wersji jest ładnie stonowaną ilustracją, u nas stanowi jedną wielką, ciemną plamę. Zdaję sobie sprawę, że każdy kolor kosztuje, ale w mojej ocenie to naprawdę zniszczyło okładkę.

W środku jest już bardzo dobrze. Od wewnętrznej strony przedniej okładki dostajemy piękną, rozkładającą się mapę krain. Mapa jest ładna i czytelna, z wielką przyjemnością wiele razy podczas gry tu zaglądałem. Na wewnętrznej stronie tylnej okładki dostajemy tabelę wyników rzutów walki. Na podstawie wyniku losowania oraz różnicy wartości zdolności bojowej naszej i przeciwnika, łatwo możemy odczytać, kto jakie obrażenia odniósł. Stronę wcześniej wydawca uraczył nas tabelą liczb losowych. Za pomocą dowolnego wskaźnika, ołówka lub nawet palca, możemy bardzo łatwo i szybko wylosować liczbę. Trzeba przyznać, że wydanie jest bardzo przystępne i umożliwia grę praktycznie w każdym miejscu, bez konieczności posiadania choćby kostki do gry. Podczas rozgrywki trochę eksperymentowałem i starałem się znaleźć na mapie liczb losowych zagęszczone miejsca wysokich wartości. Potem, podczas walk, starałem się trafiać w jak najwyższe liczby. Okazało się to całkiem łatwe i już po kilku próbach byłem przygotowany na każdą walkę (oczywiście podważa to ducha przygody, ale pozostaje w zgodzie z zasadami). Jednak moja metoda nie działała na zdarzenia, w których decydującą rolę miał odegrać los. Trafiając na taki paragraf, nigdy się nie wie, czy lepiej wylosować małą, czy dużą liczbę. Wracając do technicznej strony książki, to na pierwszych kilku kartkach mamy do dyspozycji karty postaci. Samotny Wilk należy do tego rodzaju gier, w których musimy śledzić wartości naszych zdolności oraz zgromadzony ekwipunek, wraz z posiadanym złotem. Zaraz za nimi znajduje się wstęp do przygody i zasady gry. Tak właśnie wygląda pierwsze polskie wydanie książki „Ucieczka Przed Mrokiem”, naprawdę solidne i dobre wydanie.
Skoro wspomniałem wyżej o zasadach, warto je nieco opisać. Jest to zupełnie inny system niż ten, z którym mieliśmy do czynienia na przykład w książkach Fighting Fantasy. Nasz bohater reprezentowany jest przez dwie główne cechy. Jedną z nich jest zdolność bojowa, która określa naszą sprawność podczas walki. Współczynnik ten może być modyfikowany na przykład przez magiczną broń lub inne przedmioty, wpływające na nasze powodzenie w walce. Drugą cechą jest wytrzymałość i ta określa, jak wiele obrażeń jesteśmy w stanie przyjąć, zanim spotka nas śmierć. Na tych zdolnościach opiera się cała walka. Mamy do dyspozycji jeszcze dyscypliny Kai. Są to charakterystyczne umiejętności, jakie posiedliśmy podczas szkolenia w klasztorze. Gra pozwala wybrać pięć z dostępnych dziesięciu. Wśród nich są między innymi: łowiectwo, uleczanie, atak mentalny i inne. Czasami dzięki tym cechom mamy dodatkowy wybór w paragrafach, a czasami oszczędzają nam wielu kłopotów. Dzięki łowiectwu nigdy nie będziemy głodować, ponieważ zawsze jesteśmy w stanie coś upolować (pod warunkiem, że nie jesteśmy na pustyni lub pustkowiu). Warto się dobrze zastanowić przy tym kroku tworzenia postaci. Jeżeli jakaś dyscyplina nie zmieściła się w waszej puli, to nie martwcie się. W kolejnej części gry, jeżeli zdecydujecie się przenieść kartę bohatera, będziecie mogli dobrać następną. Jest to naprawdę bardzo fajne rozwiązanie.

„Samotny Wilk: Ucieczka Przed Mrokiem” to prawidłowo poprowadzona gra fabularna. Książka opatrzona jest kilkustronicowym wstępem, po czym następuje szybkie przejście do akcji gry. W północnej krainie, która zwie się Sommerlund, tradycją jest wysyłanie siedmioletnich dzieci na naukę do klasztoru Mistrzów Kai. Tak też stało się i z nami. Nazywają nas Cichym Wilkiem. Każdy kadet czy mistrz posiada tutaj swoje specjalne imię. Gwiezdny Ogień, Chyża Sowa, czy Śnieżny Sokół, to tylko niektóre z nich. Po kilku paragrafach miałem już taki mętlik w głowie, że nie wiedziałem kto jest kim (co w sumie potem okazało się bez znaczenia). Przez kilka lat pobieraliśmy naukę w sztukach walki, by być gotowym w razie potrzeby obronić swój kraj. Ta chwila nastała szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał i chociaż nasz pobyt trwa dopiero sześć lat i nadal pobieramy nauki, to jesteśmy zmuszeni stawić czoła wrogowi. Co ciekawe, wróg całkiem łatwo wyrzyna w pień klasztor mistrzów rożnego rodzaju sztuk walki. Jak muchy padają wielcy mistrzowie, a trzynastoletni chłopak radzi sobie bardzo dobrze (rzecz względna, zależy jak komu pójdzie przygoda).

Nasze zadania zmieniają się w trakcie przygody. Można powiedzieć, że książka podzielona jest na epizody, a w każdym musimy podjąć się innego zadania. Oczywiście, wszystko to składa się w jedną całość i pcha nas w konkretnym kierunku. Fabuła jest prowadzona ciekawie, a opisy są na tyle bogate, że nie miałem problemu z wyobrażeniem sobie całej scenerii, w jakiej wszystko się toczyło. Dotarła do mnie informacja, że niektórzy narzekali na poziom polskiego tłumaczenia, nie wiem czemu. Nie jestem w stanie porównać treści z oryginałem, jednak biorąc pod uwagę jej spójność i bogactwo języka, charakterystycznego dla fantastyki, uważam, że nie można mówić o słabym tłumaczeniu.

Było wiele pomysłów, związanych z grą, niestety większość z nich nie ujrzała światła dziennego. Mam tutaj na myśli wielkie produkcje gier elektronicznych czy filmy. W zasadzie jedną z pozycji wartych uwagi, jest na pewno wydanie mobilne Samotnego Wilka na urządzenia z systemem Android i iOS. Jeżeli tylko możecie, to sięgnijcie i po te wydania, jednak w pierwszej kolejności polecam książkę wydawnictwa Copernicus Corporation. Zapewniam, że po przeczytaniu „Ucieczki Przed Mrokiem”, nikt już nie będzie musiał was namawiać do kupienia kolejnego tomu. Zrobicie to sami.