Wszyscy wiemy, że rynek gier paragrafowych w Polsce, praktycznie nie istnieje. Jedynym odstępstwem od tej reguły, jest wydawnictwo Copernicus Corporation, wydające od kilku lat serię „Samotny Wilk”. Dzieje się tak z pewnością dlatego, że niewiele osób wie, czym są gry książkowe, a ci, którzy wiedzą, nie zawsze odnajdują przyjemność w takiej rozrywce. Krótko mówiąc, popyt jest znikomy. Jednak, pomimo niesprzyjających warunków na tak zwanym „rynku”, wiele osób zdecydowało się spróbować i napisać własną grę. Jedną z takich osób jest pan Gerard Sucherek, który napisał, wydał i sprzedaje na aukcjach w serwisie Allegro swoją grę pod tytułem: „Lochy Labiryntu”.
To, co od razu przykuwa uwagę, to niewątpliwie intrygujący tytuł. Wiele osób przede mną zwracało na to uwagę, że o ile słowo „labirynt” pasuje do gry, to wyraz „lochy” nie ma z nią nic wspólnego i można go zastąpić dowolnym innym. No, ale nie przesadzajmy – nietrafiony tytuł nie musi przekreślać dobrej zabawy, która być może nas czeka. Na wewnętrznej stronie okładki książki, została umieszczona errata z informacją o dostrzeżonych błędach w druku. Poprawki należy nanieść na tekst przed przystąpieniem do gry. Mimo to, w grze znajduje się jeszcze kilka nieodnotowanych błędów.
Autor pokusił się o stworzenie własnego świata. Musze przyznać, że mu się to udało. Zawartość stylistyczna książki jest spójna i wszystkie paragrafy napisane są jednym językiem, który, można powiedzieć, po części był inspirowany staropolszczyzną. Wszystkie postacie w grze oraz potwory, mają również niespotykane imiona i nazwy. Dzięki autorskiej wizji pana Sucherka, każda strona paragrafówki to nowe wyzwanie. Zazwyczaj, gdy spotykaliśmy Wampira, to wiedzieliśmy, jak mamy się zachować. A co w przypadku, gdy spotkamy na swojej drodze Kronka? Dzięki wprowadzeniu własnych istot, których wygląd dodatkowo jest dość nietypowy (jak na przykład byk z rogiem jednorożca), gra staje się ciekawsza i trudniejsza. My wcielamy się w głównego bohatera o dość dziwnym imieniu Wąsocz i na polecenie naszego króla udajemy się do tytułowego labiryntu, żeby odszukać królewskiego syna – Fryderyka.
Mechanika gry sprowadza się głównie do przeprowadzania walk. Po raz kolejny autor pokazał nam, że nie ma zamiaru kopiować utartych wzorców paragrafówek i postawił na wyjątkowy sposób rozwiązywania pojedynków. Wszystkie stworzenia w książce, włącznie z nami, są charakteryzowane przez dwa współczynniki: siła i kondycja. Jak się nietrudno domyśleć, siła odpowiada naszym zdolnościom bojowym, a kondycja określa ,jak wiele ran możemy przyjąć, zanim zginiemy. Walka składa się z rund. W każdej rundzie rzucamy dwa razy kostką K6, gdzie pierwszy rzut oznacza liczbę dziesiątek, a drugi jedności. Otrzymujemy liczbę z zakresu 11-66 (sprawa oczywista) i jest to nasz element losowy walki. Następnie musimy spojrzeć na dwuwymiarową tabelę, gdzie w zależności od uzyskanej liczby oraz różnicy siły między walczącymi, odczytujemy jedno z trzech możliwych rozwiązań: wygrana silniejszego, remis, wygrana słabszego. Wygrana runda oznacza zabranie jednego punktu kondycji przeciwnikowi. W tym miejscu muszę autorowi wytknąć drobny błąd. We wstępie do książki, napisane jest, że jedna z dwóch tabel walk (identycznych) znajduje się na okładce. Otóż nieprawda. Jest tylko jedna tabela, umieszczona we wstępie.
W grze można znaleźć kilka zagadek i elementów, wymagających od nas myślenia. Zostało to zrealizowane bardzo logicznie i sprytnie. Nie ma powodu, by się czepiać, a jedynie trzeba skupić się na dokładnym czytaniu i analizowaniu zebranych informacji. W książce znajdują się też elementy, których rozwiązanie pozwoli nam odgadnąć numer paragrafu, do którego mamy się udać.
„Lochy Labiryntu” to typowa labiryntówka. Zawiera bardzo dużo oryginalnych detali, wprowadzonych przez autora, który stara się nie trzymać zbyt mocno utartych schematów. Oczywiście, jak to w labiryntówkach rozgrywających się w podziemiach, znajdziemy podziemną rzekę. Dla mnie osobiście, książka swoim charakterem przypomina „Dreszcz” Jacka Ciesielskiego. Zawarty w grze labirynt, jest bardzo dobrze opisany, czyli – nie robiąc mapy, na pewno się zgubicie. Zastosowano znany trik, polegający na opisywaniu tego samego miejsca różnymi paragrafami. Gracz, który dociera do tego samego miejsca, tylko z innej strony, niekoniecznie się zorientuje, że tak jest. Dodatkowo, w jednym paragrafie pozwolą nam zawrócić, a w innym nie, przez co możemy mieć wrażenie, że jesteśmy w zupełnie innym punkcie.
Warto napisać, że autor nie podchodzi do swojego dzieła śmiertelnie poważnie. Grając, natknąłem się na kilka paragrafów, ewidentnie świadczących o tym, że posiadał on poczucie humoru i nie omieszkał dać temu upust w książce. Dla przykładu, mamy paragraf, w którym pada pytanie, czy mamy miecz. Jeżeli mamy, to przenosimy się do tekstu: „To dobrze, że masz miecz!”, po czym przeskakujemy dalej. Innym razem, dostajemy bezczelne pytanie: „Czy strach cię obleciał?” i w zależności od odpowiedzi, udajemy się do różnych akapitów. Jak to w labiryntówkach bywa, kluczem do sukcesu jest mapa i cierpliwość.
Muszę zwrócić uwagę na pewna niejednoznaczność w tekście. Otóż jeden z paragrafów opisuje „pewną” sytuację i wyjaśnia, jak mamy się wtedy zachować. Niestety, nie mogę podać więcej szczegółów, bo zepsułbym wam rozgrywkę. Niemniej jednak, opis tego, co mamy zrobić, jest bardzo nieprecyzyjny. Sformułowanie: „naciśnij mnie i skocz do poprzedniego”, należy rozumieć jako – „naciśnij mnie i skocz do paragrafu o jeden numer mniejszy niż paragraf do którego odsyła tekst”. A nie do paragrafu o jeden mniejszy, jak aktualnie czytany (co sugeruje nieprzytoczone objaśnienie autora). To bardzo istotne, należy pamiętać o tej różnicy. Jeżeli się pomylimy, to nie będzie nam łatwo się o tym dowiedzieć. W trzecim numerze magazynu „Masz Wybór”, pojawiła się solucja do gry „Lochy Labiryntu”. Niestety autor dał się złapać właśnie na wspomnianą niejednoznaczność, przez co stworzona przez niego mapa jest nieprawidłowa. Na jego mapie znajdują się dwa pomieszczenia z liną i Wragami. Tymczasem, patrząc na mapę tego drugiego pomieszczenia tam nie ma.
Pomijając kilka błędów, jakie pozostały po autokorekcie autora, uważam grę za bardzo dobrą. Została napisana bardzo starannie, nie doszukałem się w niej błędów językowych. Labirynt jest faktycznie labiryntem, co powoduje, że nieliniowość gry jest duża. Są tylko dwa możliwe szczęśliwe zakończenia, jak podaje pan Sucherek. Chociaż ja uznałbym raczej, że jest jedno, do którego można dotrzeć na dwa sposoby. Walki z potworami są umiarkowane, a w grze można znaleźć kilka miejsc, gdzie uleczymy swoje rany. Muszę przyznać, że jest to jedna z najlepszych gier autorskich, w jakie grałem ostatnimi czasy. Nie tylko dlatego, że bardzo lubię labiryntówki i zagadki, ale jest to po prostu bardzo dobrze przygotowany i grywalny tekst.
Ciekawa recenzja, utwierdziła mnie w chęci posiadania gry. 🙂 Czy moglibyście zamieścić wykaz błędów niewskazanych przez autora, bym mógł je poprawić bez czytania solucji ObywatelaJ i tym samym psucia sobie zabawy?
W zasadzie to co powinieneś wiedzieć, jest opisane w recenzji. Czyli tabela walk w której nie ma ciągłości zakresów oraz niejednoznaczność w jednym z opisów (przedostatni akapit recenzji). Opis dotyczy wyjaśnienia działania jednego z magicznych symboli. W grze jest tylko jeden paragraf dotyczący tego, więc jak się na niego natkniesz, będziesz wiedział, że to ten.
Bardzo dziękuję za zamieszczenie recenzji Lochów. chciałbym jednakże sprostować informację, iż w tabeli walki jest błąd w postaci nieciągłych zakresów. Autor recenzji pisze tak: W każdej rundzie rzucamy dwa razy kostką K6, gdzie pierwszy rzut oznacza liczbę dziesiątek, a drugi jedności. Otrzymujemy liczbę z zakresu 11-66 (sprawa oczywista)
Otóż nie jest to sprawa oczywista. Skoro dwie cyfry otrzymujemy z rzutu kostką K6, to możemy mieć tylko cyfry od 1 do 6. Nie można zatem uzyskać liczby 57 ani 58 ani 60 bo siódemki, ósemki ani zera nie ma na kostce. To dlatego tabela nie zawiera tych zakresów.
Słuszne jest natomiast zwrócenie uwagi, że nie ma tabeli na okładce. To błąd drukarni i już nie do naprawienia.
Pozdrowienia dla Autora recenzji!
Ojej, ojej, ojej :D. Nie wiem, co powiedzieć. Rzeczywiście nie zastanowiłem się nad tym odpowiednio. Dziękuję za zwrócenie uwagi :). Recenzja już poprawiona.
Wykorzystam tę sekcję komentarzy do kontaktu z Panem. Czy mógłby Pan mianowicie udzielić informacji na temat roku i miejsca wydania „Lochów Labiryntu”? Nabyłem jeden egzemplarz gry, ale niestety zawiera on jedynie adres wydawcy, który nie musi być koniecznie związany z miejscem wydania.
Informacje te potrzebne są do uzupełnienia brakujących danych w Polskiej Bibliografii Gier Książkowych, obejmującej wszystkie pozycje wydane w naszym kraju, dostępnej pod adresem http://masz-wybor.com.pl/pbgk/ . Bibliografia jest częścią skupionego na grach paragrafowych serwisu Masz Wybór.