Druga część z serii „Intryga”, to książka pod tytułem „Wodny Pająk”, również autorstwa Robina Waterfielda oraz Wilfrieda Daviesa. Wydawałoby się, że po pierwszej części wiemy już wszystko odnośnie kryminałów, w ich interaktywnej wersji. Wcale tak nie jest. Owszem, podchodząc do „Wodnego Pająka”, spodziewałem się ciekawej fabuły, niewielkiej lecz zrównoważonej mechaniki i trudnej rozgrywki. Okazało się jednak, że gra może być jeszcze trudniejsza i jeszcze bardziej nieliniowa. Książki z innych serii potrafią uśpić czujność czytelnika. Kiedy sięgamy po utwór, w którym musimy wykazać się błyskotliwością i dedukcją, zaczynamy łatwo wpadać w pułapki, zastawione przez autorów. Są to zazwyczaj drogi, które jedynie opóźniają śledztwo, zamiast przybliżać nas do znalezienia winowajcy. Zacznijmy jednak po kolei…

„Wodny Pająk” został wydany w Polsce, w roku 1998, przez to samo wydawnictwo, które zajmowało się publikacją „Pajęczej sieci” – eMPi2. Obie książki zostały wykonane identycznie. To znaczy, że pomimo bardzo czytelnego druku i poręcznego formatu, mamy do czynienia z klejonymi kartkami. Najzwyczajniej w świecie, po kilku próbach ukończenia gry, rozpadnie nam się ona w ręku. Musimy z tym żyć, ponieważ, mimo wszystko, warto sięgnąć po tę pozycję.

Między poszczególnymi tomami nie ma ścisłego związku. Możemy bez problemu czytać je w dowolnej kolejności. Najistotniejszy jest fakt, że i tym razem wcielamy się w detektywa, który dzięki swojej niesamowitej przenikliwości, dostaje najtrudniejsze sprawy do rozwiązania. Wygląda na to, że mamy dobrą opinie w środowisku. No, przynajmniej po tej jasnej stronie mocy. Ci, których ścigamy, są raczej niezadowoleni. Poza bohaterem, w książce pojawi się znana nam z pierwszej części postać czarnego charakteru – „Pająka”. Jaką rolę odegra on w książce? Niech to pozostanie tajemnicą.

Na początku dowiadujemy się o zniknięciu pokaźnej ilości złota, transportowanego statkiem z Cape Town do Southampton. Jak to zazwyczaj bywa w tego typu sprawach, wszystko wygląda bardzo tajemniczo. Złoto przewożono w fabrycznie nowym sejfie. Brak jakichkolwiek śladów próby jego otwarcia. Komisyjnie towar załadowano w porcie początkowym i otwarto dopiero na miejscu, gdzie okazało się, że sztaby ze złotem zniknęły.
Dokładnie w tym momencie wkraczamy my. O ile w książce „Pajęcza Sieć” już po kilkunastu paragrafach można było coś zacząć podejrzewać i obrać pewien kierunek prowadzenia dochodzenia, tutaj będzie to dużo trudniejsze. Chociaż starałem się nie nabierać na stary numer, że im coś szczegółowiej opisane, to niekoniecznie musi wnosić coś do sprawy, to i tak wiele razy skończyłem na manowcach. Zwykła rzecz. Czasami mamy na jakiś temat więcej informacji – przesłuchiwanym z reguły albo „nic”, albo wszystko, co widzieli, wydaje się podejrzane. Po raz kolejny starałem się notować wszystko, co wydało mi się istotne. Tym razem zbyt optymistycznie podszedłem do przesłuchań świadków. Już na samym początku wydawało mi się, że zeznania wniosą dużo do śledztwa i będę mógł obrać prawidłowy kierunek rozumowania. Skończyło się tak, jak przy czytaniu horoskopów. Nagle okazuje się, że wszystko się zgadza, bo mimowolnie naciągamy fakty, żeby tylko dopasować je do określonej wizji. Takie przemierzanie „Wodnego Pająka” w najlepszym wypadku skończy się na tym, że rozwiążemy sprawę…, ale nie tę, która jest głównym wątkiem książki. Byłem dość mocno zaskoczony, że autorzy pofatygowali się na stworzenie mini wątku innego przestępstwa, na które można się natknąć, przechodząc grę. Poza zaskoczeniem, podniosło to trochę moje morale, ponieważ w najważniejszej sprawie wciąż niewiele wiedziałem. A tak, to przynajmniej jakiś sukces się pojawił.

Fabuła jest bardzo rozwinięta. Podobnie, jak w pierwszej części, potrzebujemy odrobiny szczęścia, żeby pomyślnie rozwiązać sprawę. Mnie oprócz tego, potrzebne było jeszcze kilka podejść. Z kolei w tej książce nie można już tak łatwo zostać odsuniętym od śledztwa. Zamiast tego, fabuła i poszczególne wątki zostały zbudowane w taki sposób, że bardzo często będziemy krążyli w miejscu. Niejednokrotnie wydawało mi się, że sprawdziłem wszystko, co tylko było możliwe i dalej nic nie wiedziałem na temat potencjalnych sprawców. Polecam notować również sprawdzone tropy oraz te, których nie zbadaliśmy. Oszczędzi nam to zbędnego przechodzenia momentów, w których byliśmy i uspokoi nasze nerwy.

O nieliniowości paragrafówki zostało już co nieco wspomniane. Książka składa się z trzystu paragrafów, co stanowi dokładnie o dwadzieścia więcej niż u jej poprzedniczki. Może się wydawać, że nie jest to duża różnica, jednak bardzo mocno przekłada się to na długość rozgrywki i mnogość alternatywnych ścieżek. Według mnie, właśnie ten element podnosi trudność gry w stosunku do „Pajęczej Sieci”. Możliwości wyboru jest tak wiele, że bardzo łatwo zagubić się we własnym śledztwie. Obie książki łączy ta sama mechanika i podobne podejście do interaktywnej wersji kryminału. Gromadzone przez nas informacje notujemy w postaci odpowiadających im numerów. Paragrafówka podzielona jest na kilka etapów, na których naszym zadaniem jest zgromadzenie wystarczającej liczby przydatnych informacji, pozwalającej na przesunięcie się do przodu w prowadzonym dochodzeniu. Jeżeli nie uda nam się zdobyć najcenniejszych dowodów, będziemy zmuszeni cofnąć się i sprawdzić tropy, którymi do tej pory nie szliśmy. Może się również okazać, że pomimo ich braku, straciliśmy zbyt wiele czasu na sprawę i zostaniemy przez naszego zleceniodawcę odsunięci z powodu braku widocznych postępów.

Podsumowując „Wodnego Pająka”, trzeba powiedzieć, że jest to naprawdę bardzo dobra gra. Fabuła jest wciągająca, mechanika nie stanowi celu samego w sobie i nie odciąga uwagi od zasadniczej rozgrywki. Jej trudność stawia przed nami prawdziwe wyzwania, a wielość kierunków poprowadzenia śledztwa, pozwala cieszyć się książką przez kilka godzin. Szkoda, że w serii „Intryga” (oryginalnie „Webs of Intrigue”) ukazały się tylko dwie książki. Nawet, jeżeli ktoś nie gustuje w kryminałach, zdecydowanie powinien sięgnąć po tę pozycję, chociażby z racji tego, że chyba nie ma drugiej, równie dobrze zrealizowanej gry paragrafowej na świecie. A może się mylę?