Bardzo miło jest się dowiedzieć o kolejnej autorskiej grze paragrafowej. To zawsze oznacza, że są ludzie, dla których ta forma rozrywki to coś szczególnego. Nie wystarczy, że lubimy takie gry i czasami je czytamy. To musi być ten szczególny rodzaj zainteresowania, który pozwala nam poświęcić wiele dni, a czasem i tygodni na stworzenie książki, która posiada wiele możliwości. Zadanie nie jest łatwe i to, co stanowi zaletę dla czytelnika, często dla autora bywa nie lada przeszkodą. Mówię tutaj oczywiście o wyborze. Czytając, mamy nadzieję napotkać jak najwięcej różnorodnych sytuacji, chcemy decydować o jak największej ilości spraw. Z kolei, z punktu widzenia autora, musimy poświęcić mnóstwo czasu na rozplanowanie diagramu rozgrywki. Trzeba napisać dużo tekstu, który nie przez każdego gracza zostanie przeczytany. To jak pisanie do szuflady, z nadzieją, że ktoś do niej zajrzy.

To kilka przemyśleń, jakie mnie naszły, gdy dostałem tekst autorstwa Dominika Matusiaka. Napisał on grę paragrafową pod tytułem „Koniec”. Na pewno wiele osób kojarzy Pana Matusiaka jako współautora paragrafówki „Wilcza Siostra”. Ja pamiętam doskonale i wiem, że przy okazji recenzji tamtej gry, zastanawiałem się, która z osób odpowiadała za styl. Sprawdźmy więc, co czeka nas tutaj…

Bardzo ciężko opisać książkę. nie zdradzając zupełnie niczego z jej fabuły. Po raz kolejny przyjdzie nam zmierzyć się z nieśmiertelnym (a może lepiej – „nieumarłym”?) tematem świata, opanowanego przez Zombie. I chociaż przez ostatnią dekadę jesteśmy wręcz bombardowani filmami i literaturą o tej tematyce, udało mi się nie usnąć przy lekturze. Przede wszystkim wynika to ze stylu, jakim została napisana gra. Autora skorzystał tutaj z bardzo sprytnego sposobu na podkreślenie dynamiki rozgrywki, poprzez stosowanie krótkich zdań. Czasami wręcz hasłowe przedstawianie sytuacji powoduje, że czujemy presję i szybko zmieniającą się sytuację. Bardzo ciekawe, że ta szybkość udzieliła się także mnie ‒ nakryłem się na tym, że podejmuję decyzję w pośpiechu! To jedna strona medalu, a wiadomo, że jest i druga. Niestety, autor czasami stara się za bardzo i próbując barwnie opisywać niektóre sceny, używa niepotrzebnie wyszukanego słownictwa. Powiedziałbym, że to kontruje jego poprzednie działania w kierunku przyspieszenia akcji. Zdarzyło mi się też trafić na opis, który zamiast dekadenckiego, okazał się być śmieszny.

W książce został zastosowany element losowy, który wymaga od nas czasami rzutu monetą. Akurat jest to coś co nigdy nie zdobyło mojego uznania. Osobiście jest to dla mnie zaprzeczenie idei paragrafówki. Zdecydujmy się, albo wolny wybór, albo ślepy los. Wszelkiego rodzaju elementy losowe psują mi przyjemność grania. Zdaje sobie jednak sprawę, że są najłatwiejszym i najszybszym sposobem na jej przedłużenie i podniesienie stopnia trudności.

Całość utworu, jak deklaruje sam Dominik Matusiak, utrzymana jest w konwencji survival-horroru. I jest to prawda. Mógłbym ten tekst porównać do ostatnio popularnej paragrafówki, opartej na książce Piotra Patykiewicza, „Dopóki nie zgasną gwiazdy”. Ta dostępna w internecie gra, jest bardzo podobna do opisywanej tutaj. Mam na myśli oczywiście jej cel, a nie styl. W książce „Koniec” naszym celem jest przeżycie, zanim nadejdzie tytułowy koniec. Nie będzie to łatwe w mieście, w którym z godziny na godzinę przybywa żądnych krwi umarlaków, a żadne z miejsc nie jest w pełni bezpieczne. Jeżeli dorzucimy do tego jeszcze możliwość ugryzienia, to mamy niewiele czasu na znalezienie antidotum. Miałem to szczęście, że akurat udało mi się to za pierwszym razem. Jak to mówią, skończyć ze sobą też mi się później udało i to na kilka ciekawych sposobów.

Znów Zombie, ale też kolejny raz udało się jakoś wybrnąć z oklepanego tematu i poznać coś ciekawego. Mam jednak nadzieję, że ci nieumarli w końcu umrą. Może tym razem warto wskrzesić inny, zapomniany w literaturze interaktywnej nurt, czyli postapokaliptyczny. Od czasów „Wojownika Autostrady” niewiele działo się w tym temacie, a chętnie bym przeczytał. Wracając do wspomnianego przeze mnie na wstępie pisania do szuflady – osobiście widzę to inaczej. Wieloraką fabułę i różnorodność wyboru porównałbym do zakopywania skarbu. Nie każdy go znajdzie, bo i nie dla każdego jest przeznaczony. Jednak ci, co poszukują i są go warci, znajdą go w końcu. Może to właśnie ten „Koniec”?