Ktoś mógłby powiedzieć, że gry paragrafowe są nudne. Inni, że mogą się znudzić z czasem. Mają do tego prawo, ale prawda jest taka, że z czasem pojawiają się coraz nowsze i ciekawsze wydania i taka sytuacja bardzo długo nie wystąpi. Idealnym tego przykładem są wydane kilka dni temu interaktywne komiksy. Tak, tak, dobrze napisałem, chodzi o komiksy paragrafowe, wydane u nas przez Fox Games.

Nie ukrywam, że zawsze z odrobiną rezerwy podchodzę do tego typu nowości. Sami wiecie, człowiek przesiąknięty jest zapachem starych, pożółkłych książek i wszystko co nowe, budzi automatyczną niechęć. Ale inicjatywa była na tyle ciekawa, że nie mogłem sobie nie pozwolić na dotknięcie tematu. I tak oto stałem się szczęśliwym posiadaczem wszystkich czterech komiksów. Dziś poświęcę tekst jednemu z nich – komiksowi paragrafowemu pod tytułem „Rycerze”.

Na to, że sięgnąłem akurat po ten tekst, miała wpływ okładka, a dokładniej grafika, która się na niej znajduje. Książka jest w solidnej, grubej oprawie, dzięki czemu dobrze się ją trzyma i wygodnie czyta. Grafika na okładce stylizuje ją na starą, potężną księgę. Twarda oprawa świetnie się z tym komponuje. Poza tym na środku znajduje się niezbyt duży obrazek, przedstawiający trzech bohaterów – rycerzy. Niby nic nadzwyczajnego, jednak technika rysunku przywołuje na myśl lekką i zabawną historię. Przypomniały mi się wtedy komiksy z dzieciństwa, których co prawda nie czytałem zbyt wiele, ale które zawsze były z humorem, np. „Kajko i Kokosz”. Te kilka myśli spowodowało, że nabrałem ochoty właśnie na taką historię, z żartem i lekką. Wtedy był to strzał w ciemno, bo nie wiedziałem co dokładnie jest w środku. Na szczęście był to strzał bardzo celny.

Komiks jest genialny. A teraz kilka akapitów o tym, dlaczego tak jest.

Po wzięciu książki do ręki, od razu wyczuwa się jej solidne wykonanie. To zupełnie inne uczucie, niż gdy trzyma się tradycyjną grę paragrafową. Twarda oprawa, kolorystyka, dobór papieru, od razu sugerują wykonanie solidnego komiksu. Zanim przeszedłem do czytania, przekartkowałem komiks, by przekonać się, co jeszcze zawiera poza tekstem. Ku mojemu zaskoczeniu, poza treścią zasadniczą, znalazłem tylko jedną kartkę, na której znajdowała się karta postaci. Nic więcej. Nic, zupełnie, żadnych zasad czy reguł. Przyjrzałem się karcie, by może tam znaleźć jakieś wyjaśnienia. Ale nie ma tam nic poza miejscem, gdzie mogłem wpisać statystyki bohatera i zebrane przez niego przedmioty. Przez chwilę myślałem, że może jest to błąd i strony z zasadami nie zostały wydrukowane, ale to było przecież niemożliwe. No dobra, powróciłem do początku książki. Gra zaczyna się od pierwszych stron, nie ma żadnego wstępu. Nie miałem wyboru, jak po prostu zacząć czytać: „Rok pański 1012. Kraina Miłościwego króla Ludwipchełka”. Pierwsze kilka grafik powoli wprowadzało mnie w historię. Nie były oznaczone nawet numerami. Im dalej czytałem, tym bardziej sobie uświadamiałem, że to jest to, czego od początku szukałem! To właśnie jest wstęp i to właśnie tutaj powoli poznaję zasady. Świetne! Po przeczytaniu kilku stron wiedziałem już wszystko. I rzeczywiście, nie potrzeba było do tego żadnej dodatkowej strony sucho i formalnie traktującej o regułach, jakimi kieruje się rozgrywka. Takie podejście było dużo lepsze, a przy tym okraszone humorem, towarzyszącym mi aż do końca przygody.

Reguły i mechanika, jaka została mi przedstawiona, są bardzo proste. Zagrać możemy jednym z trzech braci. To do nas należy wybór. Każda z postaci określona jest innymi wartościami cech, takich jak: siła, zręczność, charyzma i inteligencja. W związku z tym, że jest to gra paragrafowa, między poszczególnymi scenkami przechodzimy w zależności od podejmowanego przez nas wyboru. Zamiast całego akapitu tekstu, nasz paragraf składa się z grafiki oraz „chmurki tekstu”, tak jak w zwykłym komiksie. Różnica jest taka, że każda (poza początkowymi) scenka, oznaczona jest numerem paragrafu. Na grafice są też porozmieszczane liczby, oznaczające gdzie należy czytać dalej, jeżeli wybierzemy daną drogę czy rozwiązanie. Numery mogą znajdować się na przykład na ścieżce, drzwiach domu lub przedmiocie. Bardzo proste i intuicyjne rozwiązanie. Mało tego, daje one pewne dodatkowe profity, a mianowicie… ukryte ścieżki. Tak, dokładnie! Uwierzcie mi, że sam byłem zaskoczony, jak łatwo można coś takiego zrobić. A możliwe jest to właśnie tylko przy komiksie paragrafowym. Otóż, jeżeli będziecie bardzo uważni podczas czytania, znajdziecie nieraz dodatkowe numery paragrafów, ukryte w różnych miejscach. Raz udało mi się uniknąć zasadzki tylko dlatego, że w ostatnim momencie zobaczyłem sprytnie ukryty numer paragrafu na liściu. Więc jeżeli będziecie grać w „Rycerzy”, to pamiętajcie, żeby nie tylko czytać „chmurki”, ale też dokładnie przyglądać się grafikom. Zresztą, bez tego nie uda wam się ukończyć gry, o czym za chwilę.

Fabuła jest przyjemna i bardzo śmieszna. Nie pomyliłem się, oceniając grę po okładce. Humor możecie znaleźć na każdym kroku. Jak wspomniałem, będziemy grali jednym z braci. Naszym celem jest zostanie tytułowym rycerzem. Sprawa nie jest łatwa, najpierw będziemy musieli przejść test. Test polega na tym, że w czasie pięciu dni musimy zebrać jak największą ilość ukrytych bransoletek. Im więcej, tym lepiej. Liczba miejsc w zakonie rycerskim jest ograniczona i przyjmą tylko najlepszych. Czasami natrafimy na paragraf, który poinformuje nas, że minął dzień. Musimy to uczciwie odnotowywać, ponieważ po upłynięciu pięciu, przeskakujemy na paragrafu, gdzie okaże się czy zebraliśmy wystarczającą ilość bransoletek, by zostać rycerzem. Podczas przygody napotkamy wiele różnych postaci i odwiedzimy liczne miejsca. Tutaj przyda nam się spostrzegawczość, gdyż bransoletki rzadko kiedy od razu są widoczne. Podobnie jak z ukrytymi paragrafami, będziemy musieli uważnie czytać i przyglądać się scenkom, a zapewniam was, że niektóre są bardzo sprytnie ukryte. No i kto powiedział, że w jednym miejscu jest tylko jedna?

Gra „Rycerze” zawiera sto siedemdziesiąt cztery strony, a na każdej dwie lub więcej scenek. To daje całkiem pokaźną liczbę paragrafów. Dodając do tego ograniczenie w postaci pięciu dni, na pewno nie uda nam się odwiedzić wszystkich miejsc za pierwszym razem. Dodatkowo, jeżeli nie będziemy uważni, nie odnajdziemy odpowiedniej liczby bransoletek. Zatem każde kolejne przejście gry, z całą pewnością dostarczy nam kolejnych, nowych wrażeń. Ja grałem już trzy razy i za każdym zauważałem coś nowego, coś, czego wcześniej nie widziałem. Nie powiem, żeby komiksy paragrafowe były lepsze od tradycyjnych. Bo nie są, ale gorsze też nie są. Są tak samo dobre, dają jednak zupełnie inne odczucie podczas gry. Tutaj nie przeczytałem kilkuzdaniowego opisu sytuacji. Tutaj sytuacje pokazane są na grafice. W zwykłej paragrafówce przeczytamy co się dzieje, ale miejsca nie zobaczymy. W komiksie paragrafowym miejsce zobaczymy, ale to, co się dzieje, musimy wydedukować z grafiki. Jak wspomniałem, grę przeszedłem trzy razy, ale wiem, że to nie koniec i jest jeszcze kilka miejsc, do których chciałbym dotrzeć. Wręcz sam nakręcam się, ile mogę jeszcze maksymalnie bransoletek znaleźć. Czy jest możliwość odnalezienia ich wszystkich podczas tych pięciu dni? Nie wiem tego jeszcze, ale bardzo chcę to sprawdzić. W grze znajdziecie kilka zagadek logicznych i kilka sztuczek. Generalnie pełno dobrej zabawy i świetnego humoru (antidotum na ślinę żebraka, może się przydać). Mam do przeczytania jeszcze trzy inne komiksy paragrafowe, a nie mogę oderwać się od tego jednego. Ha! Co ciekawe, „Rycerze” są pierwszym tomem z trzech, jakie w ogóle zostały wydane. Dzięki Fox Games mamy możliwość zagrania na razie w ten jeden. Nie wiem jak wy, ale ja już piszę list do Świętego Mikołaja, że chcę zobaczyć pozostałe dwa tomy wydane w Polsce. Bo gra jest po prostu świetna i ląduje u mnie w najlepszej dziesiątce gier paragrafowych.