„Sprawy Rodzinne” to druga książką autorstwa osoby, kryjącej się pod pseudonimem Adeptus Gedeon. W swoich archiwach posiadam jeszcze jedną grę, którą z całą pewnością zrecenzuję, gdy tylko przyjdzie na nią kolej. Obecny tytuł wywarł na mnie bardzo dobre wrażenie i to o nim chciałem napisać kilka słów.

Gra autorska, miniatura, opowieść interaktywna. Omawiana paragrafówka należy do wszystkich tych kategorii. W zasadzie to mam bardzo mieszane uczucia co do tej gry. Z jednej strony jest to ciekawa gra paragrafowa, napisana naprawdę bardzo profesjonalnie i spójnie. Z drugiej strony, gdybyśmy usunęli paragrafy, to dostalibyśmy po prostu świetną książkę. Równie dobrze można omawiać ją w tym kontekście. Jakiś czas temu miałem przyjemność zamienić kilka słów z jej autorem i przestrzegał mnie przed tym, że jego gry często są bardzo liniowe, że główny nacisk kładł na fabułę. Trudno się z tym nie zgodzić, a najlepszym przykładem niech będzie omawiany tytuł. Biorąc pod uwagę, że „Sprawy Rodzinne” to sto trzy strony, a paragrafów jest tylko czterdzieści dwa, to szybkie dzielenie uzmysławia nam, że średnio każdy paragraf to dwie i pół strony tekstu. I to litego tekstu, bez obrazków. Uwielbiam gry paragrafowe i pomimo tego, że wolę labiryntówki, nigdy nie gardziłem interaktywnymi powieściami i opowiadaniami. Szczególnie gdy są napisane tak dobrze.

No dobrze, słodzę i słodzę. Czas wreszcie przyjrzeć się trochę bliżej samej grze. „Sprawy Rodzinne” to gra autorska, napisana w domowym warsztacie, bez udziału wydawców i wielkich pieniędzy. Nie znajdziecie jej w księgarni (a szkoda), znajdziecie ją natomiast w Internecie w postaci pliku PDF. Nam, prawdziwym fanom, to wystarczy. To, co czyni te grę wyjątkową i przykuwa uwagę czytelnika od samego początku, to po pierwsze język, jakim jest napisana, a po drugie ‒ realia, w jakich dzieje się przygoda. W przeważającej większości paragrafówek słownictwo oraz formy literackie to proste konstrukcje nie tylko słowne, ale i stylistyczne. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że w krótkich paragrafach, gdzie dąży się do wartkiej akcji, nie ma po prostu miejsca na rozbudowaną fabułę. W przypadku takich gier, jak „Sprawy Rodzinne”, gdzie dostajemy tak naprawdę obszerne opowiadanie interaktywne, a paragrafy są długie, jest dużo więcej miejsca na takie zabiegi. I Gedeon bardzo dobrze te długie akapitu wykorzystuje. Formy stylistyczne, które stosuje oraz dobór słów, spowodowały, że gdybym taki tekst dostał w ciemno, byłbym pewien, że czytam fragment profesjonalnie wydanej książki. Wiem, że zabrzmiało to trochę tak, jakbym uważał naszych rodzimych autorów za słabej jakości pisarzy. Tak nie jest! Nie oszukujmy się jednak, bo bez wsparcia i profesjonalnej korekty (ukłony dla Pani Ani), nasze teksty często wyglądają jak mieszkanie w stanie deweloperskim. Kilka stosownych poprawek, sugestii i spostrzeżeń, przeistacza je dopiero w tekst, który oddaje całą swą wartość.

Drugim elementem, który zwrócił moją uwagę, jest bardzo spójny i dobrze przygotowany świat, w którym dzieje się akcja. Relacje między bohaterami wydarzeń są bardzo mocno określone. Dużo lepiej czyta się tekst, szczególnie taki z wątkiem kryminalnym, gdy możemy pewnie opierać się na charakterach postaci i wyciągać wnioski, które przybliżają nas do rozwiązania zagadki.

No właśnie. Wspomniałem o wątku kryminalnym i zagadce. Cóż więc jest naszym zadaniem w paragrafówce? Rzadko się to zdarza w grach interaktywnych, ale to nie my będziemy głównym bohaterem. Podejmujemy jedynie decyzje, jak dalej mają się potoczyć losy postaci, występujących w opowiadaniu. Jednym taka rola się spodoba, innym nie. Nie zmienia to jednak faktu, że gra wciąga i pomimo tego, że nie decydujemy w naszym imieniu i to nie nam może się za to oberwać, to jednak ja przejąłem się losem bohaterów. Cała akcja rozgrywa się wokół serii morderstw i działań, związanych ze zidentyfikowaniem sprawcy, nazywanego Rzeźnikiem (tutaj znalazłem niespójność ‒ na początku gry jest to Rozpruwacz). Sprawy potoczą się z pewnością w innym kierunku niż myślicie i nic, co na pierwszy rzut oka wydaje się pewne, później takie nie jest. I nieistotne czy to my jesteśmy głównym bohaterem, czy ktoś inny, czy są to nasze sprawy, czy kogoś innego. Ważne jest, że to są „Sprawy Rodzinne”, a nimi naprawdę warto się zająć.