„Anomalia” to gra paragrafowa, którą napisali Paweł Łoś i Monika Demczyńska. Anomalia wiąże się nie tylko z tytułem gry, ale jest to również jak najbardziej zasłużone określenie zjawiska, jakim jest stworzenie paragrafówki. Ujrzała ona światło dzienne w październiku 2013 roku, a została przygotowana przez Stowarzyszenie Przewodników Turystycznych „Złota Kaczka”. Przedsięwzięcie było współfinansowane przez Urząd Dzielnicy Bemowo m.st. Warszawy. Przyznacie, że nawet jeśli w polskim świecie paragrafówkowym co jakiś czas pojawiają się nowe, autorskie projekty, to ten jest ewidentną anomalią.

Zanim przejdę do opisu treści, chciałem zwrócić uwagę na to, jaki był cel napisania paragrafówki. W odróżnieniu od autorskich projektów, jakie powstają w naszym małym światku, celem samym w sobie nie było stworzenie interaktywnej rozrywki. Był to jedynie środek, jaki został wybrany do zaprezentowania i zainteresowania czytelnika historią warszawskiej dzielnicy Bemowo. Nie trudno się domyśleć, czym zajmuje się Stowarzyszenie Przewodników Turystycznych (domysły, domysłami, ale polecam odwiedzić ich stronę http://zlotakaczka.waw.pl). Z tego faktu wynikają dwie sprawy, które mają znaczący wpływ na odbiór gry.

Po pierwsze – przygoda, którą przyjdzie nam przeżywać, dzieje się całkowicie w Warszawie, na terenie dzielnicy Bemowo. Co za tym idzie – nie każdemu (np. mieszkańcowi Chełma), będzie łatwo wczuć się podczas grania w swoisty klimat paragrafówki. Z drugiej jednak strony, być może zainteresują go niektóre miejsca, w których nigdy nie był, a o historycznych wydarzeniach, rozgrywających się tam słyszał. Wszystko, co dzieje się w książce, jest bardzo mocno związane z Bemowem. Zatem, gdybyśmy patrzyli na paragrafówkę z czysto środowiskowego punktu widzenia, należałoby uznać to za wadę, która zawęża grono odbiorców. Na szczęście w ten sposób na nią nie patrzę, inaczej musiałbym teksty kierowane do dzieci również skrytykować. Musimy na nią spojrzeć przez pryzmat celu.

Drugą konsekwencją, wynikającą bezpośrednio z faktu, że mamy do czynienia z historią dzielnicy, jest przeniesienie interakcji z „tworzenia historii” na „przeżywanie historii”. Krótko mówiąc, nasze decyzje nie zmieniają historycznych wydarzeń. Mają one jedynie wpływ na sposób ich prezentacji oraz na mniej istotne, fikcyjne wydarzenia, będące tłem literackim. Jest to oczywiście bardzo logiczne i nie można mieć o to pretensji do autorów. Zatem, mając na uwadze te dwie cechy książki, mogę dopiero przejść do przyjrzenia się tekstowi.

Grę „Anomalia”, można porównać do zagranicznej serii „Time Machine”, w Polsce znanej jako „Wehikuł Czasu”. Zarówno w jednej, jak i drugiej, główną ideą są podróże w czasie, gdzie przenosząc się, spotykamy różne postacie historyczne i uczestniczymy w dawnych wydarzeniach, oczywiście nie zmieniając ich. To, co odróżnia recenzowany utwór, to fakt, że my w ciągu naszej przygody będziemy wielokrotnie zmieniać miejsce i czas, podczas gdy jeden tom serii „Wehikuł Czasu”, to jedno określone miejsce w czasie. Gra zaczyna się przejażdżką rowerową, podczas której ulegamy niegroźnemu wypadkowi i natrafiamy na nieznaną nam anomalię, która, jak się okazuje, potrafi przenosić nas w inne miejsca. Tak wszystko się zaczyna. Autorzy wybrali kilka konkretnych wydarzeń historycznych, które powinny być znane nie tylko mieszkańcom odwiedzanych rejonów dzielnicy. Tutaj może zdradzę, że jeżeli się postaramy, to trafimy nawet na plan filmowy, gdzie będziemy mieli okazję wykonać parę ujęć do filmu „Miś”. Niestety, z racji tego, iż sama książka to jedynie 103 strony, które podzielone są na 36 paragrafów, nasza przygoda nie będzie trwała długo. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że postanowiono pokazać dość dużą liczbę miejsc (w stosunku do objętości tekstu), przez co na każde odwiedzone miejsce przypadają raptem dwa paragrafy. To strasznie mało. Całość możemy przejść w dosłownie dziesięć minut, przy czym, jeżeli zależy nam na odwiedzeniu wszystkich przygotowanych dla nas miejsc, musimy to zrobić aż pięć razy! I mówię tutaj tylko o tym, gdzie możemy zostać przeniesieni, nie uwzględniając tego, że każde takie miejsce może zostać przez nas rozegrane na dwa sposoby.

Całość tekstu napisana jest dobrze, nie zauważyłem żadnych błędów. Wszystkie odnośniki do paragrafów są również prawidłowe i nie ma problemu z przechodzeniem gry. Możliwych zakończeń jest teoretycznie aż dziesięć, ale tak naprawdę można grę ukończyć na trzy sposoby. Polecam spróbować dotrzeć do wszystkich. Książka nie jest trudna do przejścia, w zasadzie to nie ma możliwości przegrania, tak więc nie ma tutaj w ogóle mowy o czymś takim jak stopień trudności. Jak już wspomniałem, gra jest bardzo krótka i przejście jej nie zajmie nam wiele czasu. Mam jednak nadzieję, że spełnia ona swoja rolę i zachęca ludzi do zapoznawania się z historią, nie tylko Warszawskiej dzielnicy, ale również innych miejsc, w których mieszkamy. Ja już, zainteresowałem się tajemniczym „Domkiem Jednorożców” w Lasku Bielańskim.