„Pałac o Stu Bramach” jest drugą książką Carlo Frabetti, wydaną na rodzimym rynku. Podobnie, jak w przypadku pierwszej publikacji, jej wydawcą jest Nasza Księgarnia. Na chwilę obecną, jest to jedno z dwóch wydawnictw, które w dwudziestym pierwszym wieku odważyły się wydać w Polsce grę paragrafową. Jak wiadomo, jest to rynek raczej niewielki, dlatego tym bardziej należą im się podziękowania. Wracając jednak do tematu – „Pałac o Stu Bramach” jest grą, utrzymaną w tym samym klimacie, co „Księga Labiryntu”, rozgrywającą się w określanym przez autora „świecie niedotykalnym”.

Sprawa mechaniki gry wygląda dokładnie tak samo, jak w drugiej książce pana Frabetti. Nie ma żadnej karty postaci, a my nie musimy tworzyć bohatera, który posiada zestaw statystyk. Podczas samej rozgrywki nie będziemy również musieli rzucać kostką. Jest to charakterystyczne dla książek tego autora. Przechodzenie miedzy paragrafami opierać się będzie na podstawie naszych wyborów i odpowiedzi na zagadki.

Fabuła „Pałacu o Stu Bramach” jest w główniej mierze wzorowana na „Alicji w Krainie Czarów”. Nie chodzi o to, że cała akcja rozgrywa się w świecie powieściowym, ale występuje tutaj bardzo wiele odniesień do niego. Oczywiście pojawiają się także elementy z innych bajek. Podobnie, jak w poprzedniej paragrafówce, autor serwuje nam zagadki. Niestety, nie jest ich już tak wiele. To samo tyczy się różnego rodzaju pytań filozoficznych i wyborów moralnych. Akurat to, według mnie, stanowi atut gry. Nie chodzi o to, że takie fragmenty są złe, ale jeżeli posiadanie odmiennego zdania na dany temat, niż autor, kończy się przegraną, to lepiej w ogóle tego nie stosować. W takim wypadku najlepszym rozwiązaniem byłoby umożliwienie dalszej gry, ale z konkretnymi konsekwencjami. Tego brakowało w „Księdze Labiryntu”.

Gra paragrafowa kierowana jest do najmłodszego grona odbiorców. Wybory nie nastręczają wielu trudności, a cała otoczka jest mocna bajkowa. W żadnym wypadku nie przeszkadza to jednak w tym, by i dorośli po nią sięgnęli. Muszę przyznać, że „Pałac o Stu Bramach” bardzo mnie wciągnął. Pomimo swojej prostoty i bajkowego świata z mało skomplikowanymi historiami, czytało mi się go bardzo dobrze. Nawet lepiej, niż wcześniejszą grę tego autora. W książce występuje kilka miejsc, kiedy musimy wykazać się znajomością gry w szachy. Na szczęście nie trzeba być zawodowcem, aby uporać się z tymi sytuacjami. Wystarczy jedynie podstawowa znajomość zasad gry. To bardzo ciekawe rozwiązanie, które być może skłoni niejednego młodego czytelnika do zapoznania się bliżej z szachami. W grze można zginąć, dokonując złych wyborów, ale jest to naprawdę trudne. Większa część książki, to bardzo łatwe paragrafy. Mam wrażenie, że autorowi nie chodziło o stworzenie trudnej gry, z trudnymi zagadkami, ale ciekawej – co mu się poniekąd udało.

Największe rozczarowanie stanowi dla mnie objętość książki. Liczy ona tylko 112 stron, na których znajduje się raptem 47 paragrafów. Przejście gry zajmuje nie więcej niż godzinę. A dla wprawnego czytelnika jest to kwestia jeszcze szybsza. Można powiedzieć, że autor zrekompensował to ciekawą fabułą. Mnie przynajmniej bardzo się podobała, chociaż wiem, że gdybym miał przynajmniej o połowę lat mniej, to oceniłbym ją jeszcze wyżej. To, że paragrafówka jest łatwa, w niczym mi nie przeszkodziło. Pozwoliło nawet bardziej wczuć się w cały jej klimat. Ubolewam jednak nad zbytnią liniowością gry. W zasadzie nie ma możliwości, aby pójść różnymi drogami. Każdy nasz zły wybór jest od razu rozliczany w następnym paragrafie. Wszystkie te rzeczy sprawiają, że gra „Pałac o Stu Bramach”, jest pozycją dla młodego czytelnika, raczej niezaznajomionego z tym gatunkiem. Jako pierwsza gra książkowa, sprawdzi się idealnie.