„Tajemne Oblicze Świata II: Piekielny Szyfr” to kontynuacja książki „Tajemne Oblicze Świata”, autorstwa Mikołaja Kołyszki. W dalszym ciągu trzonem całej fabuły jest szamanizm i sprawy, związane z tym tematem. Jednak występują pewne różnice w stosunku do części pierwszej, o których wspomnę dalej. To, co trzeba napisać na samym początku, to konieczność przeczytania poprzedniej książki, zanim przystąpimy do lektury recenzowanej paragrafówki. To moja opinia. Autor uważa, że straci się jedynie „magię” całej serii i podaje na wszelki wypadek przed pierwszym paragrafem najistotniejsze informacje. Ja zdecydowanie uważam, że bez znajomości nie tylko zdarzeń, jakie miały miejsce, ale przede wszystkim powodów działania naszego bohatera oraz jego wzlotów i upadków, druga część nie zostanie zrozumiana. I rzeczywiście, utraci się tę „magię”, co spowodowałoby, że wiele osób mogłoby uznać grę za nudną.

Podobnie, jak w recenzji poprzedniej części, zacznę od opisu mechaniki gry. Naszego bohatera charakteryzują punkty mocy, których wartość musimy zmniejszać za każdym razem, gdy wykorzystujemy nasze specjalne zdolności podczas rozgrywki. Na karcie postaci zapisujemy zgromadzony ekwipunek oraz… liczby! Podczas rozgrywki natrafimy na pewne informacje, które będą reprezentowane przez liczby. Za każdym razem, gdy czegoś się dowiemy, bądź zdobędziemy jakieś charakterystyczne doświadczenie, na karcie postaci musimy odnotować ten fakt właśnie za pomocą przypisanej do niego liczby. Czemu ma to służyć? W wielu miejscach nasz kolejny krok będzie ściśle zależał od tego, co już wiemy i od zdarzeń, które miały wpływ na rozwój naszego protagonisty. Co nam to daje? Dużo trudniej jest oszukać w grze. Wiem to, ponieważ próbowałem. Wiele osób zwracało uwagę, że takie rozwiązanie jest dużo odporniejsze na próbę oszustwa, niż jawne napisanie konkretnej informacji. Moja próba oszustwa wynikała z chęci sprawdzenia czy rzeczywiście jest trudniej i z faktu, że były momenty, w których traciłem cierpliwość (każdemu może się zdarzyć). Podobnie, jak w poprzedniej części, wszystkie zdarzenia mają znaczenie, dlatego czytajcie uważnie i myślcie! Zapewniam, że wasze wybory z początku książki mogą się na was odbić na jej końcu.

„Piekielny Szyfr” to kontynuacja perypetii naszego bohatera. Różnica polega na tym, że jesteśmy już świadomi naszego daru, potrafimy go okiełznać i dobrze wykorzystać. W czasie naszych przygód, towarzyszy nam postać starca, dobrze znana z części pierwszej, który pozostaje naszym mentorem. Poza szamanizmem, który był poprzednio w zasadzie jedynym ważnym elementem gry, teraz doszedł motyw Biblii. Nie ukrywam, że dla niektórych będzie to bardzo kontrowersyjna paragrafówka. Myślę, że znajdą się osoby zbulwersowane przedstawieniem Pisma Świętego, chociaż uważam, że będą to jedynie jednostki, które tak naprawdę wiedzą o nim niewiele. Niestety, w życiu spotykam dużo ludzi, którzy uważają, że znają świetnie Biblię tylko dlatego, że mają ja w domu i czytali. To jest jedynie połowa tego, co powinniśmy o niej wiedzieć. W pewien sposób poznałem autora, czytając dwie jego gry i wiem, że tego typu kwestie nie są mu obce, a na pewno nie boi się poruszać nawet delikatnych tematów.

Fabuła poprowadzona jest bardzo płynnie. Nie ma żadnych odchyleń od klimatu, jaki tworzy całość tekstu. Można powiedzieć, że tym razem nie znajdziemy elementów typowo Lovecraftowskich, za to występują motywy rodem z dreszczowca czy horroru. Szczególnie w paragrafie numer 66, który przypomina mi bardzo drugą część filmu „Hellraiser II” (jestem wielkim fanem tej serii, w domu mam 47-centymetrową gadającą figurkę Pinheada). Zarówno w książce, jak i w filmie, opisywane jest miejsce, które można by było nazwać piekłem. Problem polega na tym, że każdy to miejsce widzi po swojemu i bardzo trudno jest kogoś tam odnaleźć. Fragmenty, odnoszące się do Biblii, takie jak w paragrafie 98, proponowałbym potraktować jako start do własnych poszukiwań i zgłębiania wiedzy na jej temat. W żadnym wypadku nie uważam, że powinniśmy tak po prostu przyjąć wszystko, co nam autor serwuje na temat Pisma Świętego. Nie twierdzę również, że to, co napisał, jest kłamstwem. Nie jestem po prostu kompetentny w tym temacie, wiem jedynie, że nigdy nie powinniśmy czerpać wiedzy tylko z jednej książki (nawet jeżeli jest to dobra paragrafówka :)).

„Tajemne Oblicze Świata II: Piekielny Szyfr” to nie tylko poważne tematy i wybory. Moją szczególną uwagę przykuł jeden z paragrafów, w którym możemy wybrać taką oto opcję: „…wyskakujesz na ulicę z trzeciego piętra, aby zginąć”. No i powiedzcie, kto nie miałby ochoty sprawdzić tego rozwiązania? Z kolei w innym miejscu możemy trafić na takie zdanie: „Permanentna partycypacja postępuje w wyniku działania entropicznej siły, ktorej nie możesz się oprzeć”. Uwierzcie mi, cokolwiek się ze mną działo po przeczytaniu tego zdania, to było chyba właśnie to. W grze pojawia się również motyw wyszukiwania w internecie za pomocą wyszukiwarki Google, pewnej informacji. Z racji tego, że moje wykształcenie ściśle związane jest z komputerami, pozwoliłem sobie sprawdzić czy rzeczywiście coś dostanę, gdy wpiszę występującą w książce frazę. No niestety, a można było się odrobinę postarać.

Poza dobrze poprowadzoną fabułą, gdzie każda informacja zakodowana jest liczbą, w grze występuje ciekawa zagadka. Muszę przyznać, że jest ona bardzo dobrym pomysłem, który urozmaica rozgrywkę. Nie ukrywam, że podczas jednej ze swoich prób przejścia gry, popełniłem błąd i za pierwszym razem, gdy do niej dotarłem, poniosłem klęskę. Jednak kolejne podejście było poprawne i udało mi się szczęśliwie ukończyć grę. W książce jest wzmianka o trzeciej części serii, jednak przez te kilka lat od ukazania się „Piekielnego Szyfru” nic o tym nie słychać, a szkoda. Nie chcę tutaj wynosić serii, jako idealnego przykładu książki interaktywnej (nie mówię o labiryntówkach), bo przeczytałem ich na razie zbyt mało. Jednak z całą pewnością jest to seria, która nie tylko pozwala miło spędzić czas na zmaganiach z nią, ale również posiada walory edukacyjne. Podobnie, jak w części pierwszej, Mikołaj Kołyszko umieścił na końcu gry kilkustronicową publikację, tym razem na temat Necronomiconu.

Przechodząc do podsumowania, wspomnę o trudności gry. Według mnie ta część jest bardziej skomplikowana od pierwszej. Musimy nie tylko uważać na swoje decyzje, ale również uczyć się na błędach. Wydaje mi się, że nie da się przejść tej paragrafówki za pierwszym razem. Potrzebowałem do tego czterech podejść. Książka jest wystarczająco długa. Nie zanudza i nie kończy się zbyt szybko (zakładam pozytywne zakończenie). Wydawałoby się, że nieco ponad 130 paragrafów, to mało. Jednak nie zapominajmy, że każdy z nich to spora dawka informacji. Pamiętajmy, że bardzo często w labiryntówkach jeden paragraf tak naprawdę niczego nie wnosi do gry.
Tym razem w trakcie przechodzenia gry nie wpadłem w ten melancholijny nastrój, jaki towarzyszył mi przy części pierwszej. Nie było tu prowadzenia akcji, która mogła przyprawić o szaleństwo. Raptem raz zdarzyła mi się chwila irytacji, gdy próbowałem oszukać. No, ale życia nie oszukasz. Dobrych paragrafówek też nie.