To wyjątkowy moment, gdy do naszych rąk trafia niedawno wydana, polska gra paragrafowa. W zasadzie to nawet nie pamiętam takiego wydarzenia. „Wilcza Siostra” to paragrafówka, która ukazała się pod szyldem Wydawnictwa Wielokrotnego Wyboru pod koniec grudnia zeszłego roku. Każda nowo wydana książka interaktywna na naszym rynku daje nadzieję, że nikt o takiej literaturze nie zapomni. Istotną sprawą jest to, że mamy dwoje, zupełnie nieznanych mi autorów, Dominika Matusiaka i Ewę Bednarek. Czyżbyśmy doświadczali pojawiania się nowych autorów w świecie paragrafówek? Mam nadzieję.

„Wilcza Siostra” została umieszczona na stronie wydawnictwa na takiej samej zasadzie, jak kiedyś „Uwikłana”, czyli każdy czytelnik, pobierający paragrafówkę, zobligowany jest do wpłacenia datku na rzecz wymienionej w książce fundacji. Kwota nie jest z góry określona i zostaje w gestii darczyńcy.

Nie ma gry idealnej, i szczerze mówiąc, nie jest to wielka strata. Dzięki temu wszyscy wciąż próbują taką napisać. Gdyby paragrafowy ideał się pojawił, obawiam się, że wielu autorów bałoby się pisać, aby nie zginać gdzieś w jego cieniu. Paragrafówka „Wilcza Siostra” obrazuje dwie, zasadnicze dla gry książkowej kwestie. Po pierwsze, mamy do czynienia z dobrym piórem, po drugie ̶ z kiepską fabułą. Zacznijmy może jednak od początku…

Gra została niemalże pozbawiona mechaniki. Mamy więc interaktywną opowieść. Pojawia się w niej walka, jednak jej rezultat jest wynikiem podjętych wcześniej wyborów i przygotowań. Użyłem słowa „niemalże”, ponieważ w grze występuje jeden element mechaniki, a jest nim rzut monetą. W kilku miejscach autorzy postanowili uzależnić przebieg rozgrywki od tego czy wypadnie orzeł, czy może reszka. Rozwiązanie, znane między innymi z książki Mikołaja Kołyszki. No szkoda, naprawdę. Patrząc czysto matematycznie na takie rozwiązanie, nie różni się ono niczym od umieszczenia w paragrafie informacji w stylu: „idziesz w lewo to X, idziesz w prawo to Y”. Skoro się to niczym nie różni, to można stworzyć fikcyjny wybór z fabularnym opisem. Rzut monetą powoduje niesmak. Jeżeli któryś z wyborów ma być „zły”, to dużo łatwiej czytelnik to zniesie, jeżeli może sobie powiedzieć: „źle wybrałem”, niż „źle wylosowało”. Kolejną rzeczą, jaka przemawia za usunięciem tego rozwiązania, jest fakt, że żadnej innej mechaniki nie ma. Wstawienie dosłownie trzy razy takiej opcji, jest jak pójście do pracy w samych sandałach, one niczego nie zmienią ̶ i tak jesteśmy goli.

Dalej jest lepiej. Zaskoczył mnie styl, jakim napisana jest paragrafówka. Byłem ostatnio na spotkaniu fanów paragrafówek w Krakowie i usłyszałem co nieco o tej książce. Przede wszystkim była ona omawiana w kontekście zagrożeń, jakie występują w momencie, gdy gra jest pisana przez więcej niż jedną osobę. Mowa była o niespójnym stylu i że przy wielu pisarzach to jest bardzo widoczne. Ja takiego mocnego wrażenia nie miałem, ale możliwe, że jest to wynik redakcji tekstu, przeprowadzonej w celu wyeliminowania tego zjawiska. Wracając jednak do sprawy – styl, jakim została napisana książka, jest bardzo dobry. Nie mogę wskazać, który z autorów w większym stopniu się do tego przyczynił (a może po równo?), ale wyjątkowo szybko i miło się ją czytało. Słownictwo było na zadowalającym poziomie, opisy barwne, nie za długie, tylko fabuła słaba…

Wszyscy wiemy, że nie da się bez żadnego „ale” wprowadzić czytelnika w grę. Zawsze musi być ten element, który wrzuci go w intrygę, kłopoty, np. podejmuje się za niego nie najlepszą decyzję, by potem przez resztę tekstu mógł się wygrzebywać z tarapatów. Jednak „Wilcza Siostra” robi to nad wyraz słabo. Na początku historia zaczyna się lekko, wręcz jak opowieść przy ognisku. Miałem nawet wrażenie, że Elfka, która ją opowiada, ciągle się przy tym uśmiecha. Pod koniec wstępu zostaje pojmana, a napastnicy zabierają jej bransoletkę. Zdumiewające jest to, że zamiast pierwszych myśli: „O co chodzi? Dlaczego mnie pojmali?”, bohaterka cierpi z powodu zabranej bransoletki. Dostajemy problem z cyklu: „Mamo, mamo, on mi zabrał zabawkę!”. Książka co prawda wyjaśnia znaczenie skradzionego przedmiotu, ale jej minusem jest to, że nigdy nie dowiemy się, dlaczego zostaliśmy aresztowani. Celem gry staje się odzyskanie przedmiotu.

Paragrafówka należy do krótszych gier. Zawiera trzydzieści sześć paragrafów. Pomimo słabej (według mnie) fabuły, czyta się ją szybko i przyjemnie. Nie ukrywam, że bardzo bym chciał przeczytać kolejne publikacje tych autorów. Może tym razem napisaliby coś oddzielnie? Pisarzy można podzielić na tych, którzy mają dobre pomysły i na tych, którzy mają dobry warsztat. Tutaj pomysł był słaby, styl robił co mógł. Czekam na więcej.